"Wołając do Hille" Rafał Grysiak, Artur Matusz

Powód dla którego sięgnęłam po tę książkę był jeden, znajomy powiedział mi, że sieć księgarni Empik, na jakiś czas zrezygnowała z dystrybucji tego dzieła. Zastanawiałam się co mogło być powodem tej decyzji. By wycofać coś ze sprzedaży trzeba bowiem mieć bardzo ważne powody. Można to zrobić jeśli powieść : nawołuje do nienawiści, rani uczucia religijne, nakłania do popełnienia przestępstwa, zawiera treści pornograficzne czy pedofilskie. To, że książka jest wulgarna, obrzydliwa i kontrowersyjna nie powinno skłonić dystrybutorów do zaprzestania sprzedaży czy promocji. W końcu każdy czyta to co lubi,  napis na książce oznajmia że jest ona wyłącznie dla dorosłych czytelników, więc możemy się spodziewać że będziemy mieć do czynienia z mocną treścią. Więc w czym jest problem?  Czy dystrybutor naprawdę dopatrzył się tutaj czegoś społecznie niebezpiecznego czy po prostu był to sprytny chwyt marketingowy mający zwrócić uwagę na tę pozycję i jednocześnie podnieść wyniki sprzedaży?

Robert, Piotr i Sebastian spotykają się na czacie internetowym dla homoseksualistów. Choć każdy z nich związany jest z kobietą i prowadzi pozornie poukładane życie, pod przykrywką nicków chętnie oddaje się najbardziej wymyślnym seksualnym fantazjom. Jedna rozmowa wystarcza, by rozpoczęła się między nimi niebezpieczna gra pełna manipulacji i kłamstw, która nieodwracalnie zmieni życie każdego z nich…

Muszę powiedzieć, że krótka notka od autorów umieszczona na początku książki, zaważyła na tym, że doczytałam  ją do końca. Te kilka zdań informuje bowiem czytelników o tym, że pierwsza część książki jest niezwykle brutalna, lecz w drugiej poziom agresji i wulgarności spada. Muszę przyznać, że dawno nie trafiłam na pozycję, która już po kilku zdaniach wywołała mój niesmak i obrzydzenie. Od razu mówię, że nie chodzi tutaj o homoseksualizm, sceny brutalnego seksu czy psychicznej manipulacji. Największy problem miałam ze sposobem podania tego dzieła odbiorcom. Rozumiem, że jest to debiut literacki, zdaję sobie również sprawę z faktu, że ciężko jest pisać w duecie, jednak efekt końcowy, czyli to co wyszło od edytora i poszło do drukarni, pozostawia wiele do życzenia. Jest tutaj tyle niepotrzebnej agresji, że czasem miałam wrażenie, że autorzy biorą udział w konkursie, którego głównym zadaniem jest zniesmaczenie czytelników. Przez pierwsze 150 stron, mamy tyle powtórzeń, że gdyby je wyciąć, pozostałby nam w rękach zaledwie plik kartek. Kompletnie nic się tutaj nie dzieje. Czekałam na tą rzekomą manipulację, liczyłam że autorzy wprowadzą mnie w tajniki gierek psychologicznych w środowisku znudzonych biseksualistów. Niestety temat ten zdecydowanie ich przerósł. Oprócz video propagandy, wyzwisk i szantażu, nie było tutaj nic. Zdecydowanie nie jest to thriller psychologiczny tylko powieść z której bije nienawiść, chęć przerażenia i zniesmaczenia czytelnika. Szkoda, bo jeśli faktycznie historia ta jest oparta na faktach to chętnie poznałabym ją od bardziej reportażowej strony. Może nawet autobiograficznej? Próbowałam znaleźć w internecie jakieś informacje na temat autorów, jednak pobieżne poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów, a przecież nie będę przeglądać kont na facebooku. Również o samej książce mówi się niewiele, a nawet wcale.Jej fanpage ma jedynie 300 obserwatorów, chleba z tej mąki chyba nie będzie. Całość doskonale podsumowuje cytat z książki Rujany Jeger, chorwackiej pisarki : Życie jest jak "darkroom", nigdy nie wiesz kto i w jaki sposób cię wydyma, ani też kogo ty wydymasz i jak. Ale to zbyt podniecające, żeby ot tak po prostu wyjść.Do tego trzeba jednak dodać bezsensowną przemoc, pseudo manipulację oraz toporny język i sztywne dialogi.

Do tej pory zastanawiam się jakim cudem Sebastian Hille, jeden z głównych bohaterów książki, mąż i cieszący się szacunkiem w pracy manager, został tak zmanipulowany. Owszem miał trudne dzieciństwo, był wykorzystywany seksualnie przez ojca, jednak obraz jaki sobą przedstawia : pogodzony z przeszłością młody człowiek, spełniony w wielu związkach, silny mężczyzna, nie pasuje do obrazu ofiary. Może autorzy chcieli w ten sposób pokazać, że każdego może to spotkać? Całkiem prawdopodobne, jednak nie zmienia do faktu, że cały czas podczas lektury coś mi zgrzytało pomiędzy zębami. Mianowicie dlaczego ważny gość dał się zastraszyć skoro haki jakie na niego miano i tak już wyszły na jaw? Dlaczego mając pieniądze, wykształcenie i możliwości po prostu nie zniknął? Czemu jednocześnie biadolił nad  losem, a z drugiej strony właśnie tego pragnął? Czy na tym miała polegać ta manipulacja? Na zrobieniu z człowieka psychopaty? Nie jestem w stanie tego kupić.Zabrakło tutaj analizy psychologicznej, temat został potraktowany powierzchownie a bohaterowie po macoszemu. Irytował mnie ich język, tak nie rozmawiają dorośli ludzie. Był on sztywny, dziecinny, bardziej pasujący do gimbazy niż mężczyzn na stanowiskach. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia partnerek naszych protagonistów. Poza kilkoma wyjątkami wydawać by się mogło, że tym niezwykle naiwnym istotom pasowało to, że ich mężowie czy partnerzy spędzają całe wieczory na komputerze lub wyjeżdżają na weekendy czy w delegacje częściej niż powinni. Naprawdę były tak ślepe by nie dostrzec co się dzieje?

Jednak prawdziwe oburzenie poczułam kiedy autor zaczął nawiązywać do tematu Holokaustu. Wtedy nie dość, że było niesmacznie to jeszcze bluźnierczo. Jak można przyrównać akt seksualny, na który osoba bądź co bądź pozwala, do klęczenia więźnia z obozu zagłady przed lufą karabinu SS-mana? Jak można zboczony, wyuzdany sex, na który wyrażamy zgodę, nazwać "prywatnym Auschwitz", nawet jeśli wiąże się z upodleniem i zniewoleniem? Krzysztof alias Sebastian mógł odejść, nic go nie trzymało w tym związku. Mógł wsiąść w samochód i odjechać w siną dal, czego nie można powiedzieć o milionach zagazowanych w komorach gazowych. Autorom powinno być wstyd za same myśli o takim porównaniu.
Na dokładkę mamy tutaj odnośniki do szatana, iluminatów, Boga...czasem miałam wrażenie, że autorzy nie wiedzą na co się zdecydować. 

Grysiak z Matuszem obiecywali, że druga połowa książki będzie spokojniejsza, mniej wulgarna i brutalna. I tak też było. Z pseudoerotycznego gniota zmieniła się w coś przypominającego kryminał obyczajowy lub też thriller, który niestety w ogóle nie trzyma w napięciu. Na plus można jej  zapisać dość ciekawe historie z życia bohaterów, również tych epizodycznych, które pozbawione dialogów, dość łatwo wpadały w ucho. Jednak nawet teraz, już po przeczytaniu książki, nie mam pojęcia co było jej głównym założeniem. Spodziewałam się czegoś mroczniejszego, grającego na emocjach, a dostałam książkę bez wyrazu, meandrującą dookoła tematu, który autorom umykał. Jest tu wszystkiego po trochu, ale ścieżka fabularna prowadzi donikąd. Jeśli właśnie tak jest w darkroomie, w którym zgasną światła, to nie wypada zrobić nic innego, jak wziąć kocyk i pójść spaść. Nie polecam. 

Tytuł : "Wołając do Hille"
Autor : Rafał Grysiak, Artur Matusz
Wydawnictwo : Novae Res
Rok wydania : 2018
Liczba stron : 434 




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję portalowi : 
https://sztukater.pl/





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger