"Jaga" Małgorzata Berenika Miszczuk

     Zapewne każdy z was zna Wiedźmina, potężnego wojownika i pogromcę potworów, który magią i mieczem walczy ze strzygami, demonami, wampirami i wszelkiego rodzaju paskudztwem. Ten białowłosy, czarnooki mężczyzna wypromowany został przez Andrzeja Sapkowskiego. autora znakomitego cyklu o Geralcie z Rivii. Książki doczekały się ekranizacji oraz zainspirowały twórców gier komputerowych do stworzenia kultowej już gry "The witcher", która doczekała się już trzech części, z których ostatnia uznana została za jedną z najlepszych produkcji ostatnich dziesięciu lat. Kiedy świat zachwyca się Wiedźminem, my w Polsce przypominamy sobie o niedocenionych postaciach naszego słowiańskiego folkloru, żercach i szeptuchach. Znana polska autorka, lekarka i pasjonatka słowiańskiej mitologii, Katarzyna Berenika Miszczuk, napisała kolejną znakomitą książkę o tytule "Jaga". Jeśli macie dość agresywnego marketingu związanego z promocją Wiedźmina i bulwersuje was komercjalizacja tej postaci, to serdecznie wam polecam sięgnąć po dzieło, które jest zdecydowanie bardziej kameralne, nastawione na indywidualnego odbiorcę oraz oryginale, choć wydawać by się mogło iż temat guseł , czarów i dawnych Bogów, został już dawno wyczerpany.

Prequel bestsellerowej serii „Kwiat paproci” Katarzyny Bereniki Miszczuk. Choć historia Gosławy Brzózki i przystojnego Mieszka dobiegła końca, losy niektórych postaci „Szeptuchy” pozostały wciąż do końca niepoznane. „Jaga” to opowieść o brawurowych przygodach jednej z najbardziej lubianych bohaterek cyklu. Co działo się ze słynną Babą Jagą, zanim drogi jej i Gosi się spotkały? 

Jak dobrze wiecie nie należę do osób zbytnio religijnych. Owszem jakiś stwórca być musi, bo jednak wszystko nie wzięło się z niczego, jednak w moim przypadku bogobojność czy wiara w przesądy, to bardziej element tradycji niż cechy mojego charakteru. Nie wierzę w pecha, po przejściu pod rozłożoną drabiną, nie cofam się jak czarny kot przetnie mi drogę i według mnie podkowy zdecydowanie lepiej wyglądają na końskich kopytach niż na ścianie. Uważam, że sami jesteśmy kowalami własnego losu i zaklinanie go, w niczym nam nie pomoże. Pomimo mojego sceptycznego stosunku do wiary i religii, czasy przed rozwojem cywilizacyjnym, kiedy po ziemi chodziło mnóstwo bogów a ludzie byli przesądni i żyli w zgodzie z matką naturą i jej stworzeniami, zawsze mnie fascynowały. Na lekcjach języka polskiego i historii uczymy się o mitologii rzymskiej i greckiej, poznajemy panteon Bogów i zachwycamy się ich atrybutami. Czytając niniejszą książkę zastanawiałam się dlaczego nauczyciele i kuratorium nie zainteresowało się naszą polską, swojską mitologią? Przecież my, Słowianie, również mamy się czym pochwalić. Słowiańscy Bogowie prezentują dość klasyczny obraz politeizmu, w którym każdy bóg odpowiada za pewne aspekty rzeczywistości jak żywioły, przyrodę, pory roku a także różne aktywności człowieka. Choć Katarzyna Berenika Miszczuk zapoznaje nas z jedynie częścią słowiańskiego bestariusza, tak to czego się dowiadujemy, jest fascynujące i doskonale udokumentowane. To nie tylko fantasy, jak w przypadku Sapkowskiego, lecz przełożenie dawnych tradycji i wierzeń na fabułę książki. 
W książce pojawia się Mokosz, słowiańska Matka-Ziemia, odpowiedzialna za zbiory i płodność. Czy wiecie, że nasi pradziadowie tarzali się po ziemi, udając akt seksualny, dzięki czemu gleba robiła się bardziej urodzajna? Spotkamy tutaj również Świętowita, potężnego rozporządzającego magiczną mocą Boga, którego  niektórzy uznają  za zwierzchnika nad innymi bóstwami. W książce pojawia się również Chors władca nocy, Swaróg, bóg słońca, ognia i kowalstwa oraz Lesz, Pan leśnych ostępów. Oprócz Bogów mamy tutaj jeszcze różnego rodzaju demony, strzygi, wilkołaki i wampiry, oczywiście w słowiańskiej odmianie, jednak są one równie niebezpieczne jak te, które widzimy w hollywoodzkich produkcjach. Nasza autorka temat mitologii ma w jednym paluszku i wie, jak w przystępny sposób podzielić się z nami swoją wiedzą. Czytelnik od dobrej książki oczekuje tego, że będzie go notorycznie zaskakiwać i fascynować. Już od czasów starożytnych panuje przekonanie, że to czego pragniemy najbardziej to "chleb i igrzyska". I właśnie to daje nam Pani Miszczuk. Książka jest zbudowana na schemacie odrębnych historii, który znamy już z prozy Sapkowskiego. Poznajemy Jagę, nową szeptuchę, która po śmierci babci, osiedla się w jej starym domu. Zanim zdoła przekonać do musi wykazać się zdolnościami i mądrością kojarzoną z jej fachem. Wraz z żercą, poznanym przez przypadek Bogiem, koleżanką z sąsiedniej miejscowości oraz kotem, musi rozprawić się z demonami nękającymi miasteczko. A tych jest naprawdę dużo. Muszę przyznać, że nie wiedziałam iż strzygą można stać się już za życia a wampiry również mogą się upić. Zmory i potwory, które pojawiają się w książce są fascynujące nie dlatego, że straszą i kuszą oryginalnością, lecz dlatego iż są nasze własne, polskie. 

Do tej pory zawód szeptuchy kojarzył mi się z mądrą, inteligentną i rozsądną kobietą, cieszącą się wielkim szacunkiem obywateli, z osobą której się bano i dbano o jej przychylność. Szeptuchy z moich wyobrażeń to potężne znachorki, wykształcone zielarki, które potrafią i wyleczyć i rzucić klątwę. Noszą długie, zazwyczaj zielone suknie, rzadko się uśmiechają i noszą wielkie torby pełne zielska wszelakiego. Katarzyna Berenika Miszczuk, przedstawia nam zdecydowanie inny, bardziej nowoczesny i jednocześnie szokujący, obraz wioskowej znachorki. Młoda Jarogniewa jest zdecydowanie jedną z bardziej barwnych i oryginalnych postaci jakie dane było mi poznać. Jest odważna, momentami aż do przesady, nonszalancka i czasem zachowuje się jak podlotek. Nie wstydzi się swojej cielesności i nieobce są jej związki na tak zwaną "jedną noc". Lubi pić wino i inne alkohole, inhalować się ziołami i dobrze zjeść. Zamiast typowymi dla znachorek atrybutami, jak moździerz czy sztylet, sprawnie posługuje się łopatą a nawet pistoletem. W sklepie kupuje domestos oraz inne popularne środki czystości i lubi korzystać z nowinek technologicznych. Nowoczesna jest zarówno w zachowaniu jak w mowie. 
Również postać wioskowego żercy, wywołała moje zdumienie i zaskoczenie. Żercy to z reguły bardzo potężni mężczyźni, którzy samą swoją sylwetką powinni wzbudzać respekt. U Miszczuk jest zgoła inaczej. Bieliński żerca to zastraszony, podatny na wpływy i lękający się sławnego ojca mężczyzna. Boi się również ciemnego lasu, kobiet, kobiecości, przesądów, Bogów...jednym słowem wszystkiego. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Pani Miszczuk zabawiła się w zamianę ról, atrybuty typowo kobiece przypisała mężczyznom, i na odwrót. Panowie u autorki są zahukani i zniewieściali ( oprócz Bogów oczywiście), za to niewiasty odważne, często wyuzdane i niebezpieczne. Jako kobiecie wyzwolonej i nowoczesnej, zdecydowanie mi to pasuje. 

Muszę przyznać iż dawno już nie czytałam tak dobrej książki. Choć nie mamy tutaj zbyt wyraźnej linii fabularnej, a całość oparta jest raczej na przypadku niż misternie skonstruowanej intrydze, tak "Jaga" jest idealnym prequelem dla cyklu "Kwiat paproci". Jeśli mitologia słowiańska jest wam obca, to dzieło to będzie dobrym wyjściem dla zrozumienia czym są przesądy, jak skonstruowany był panteon naszych, dawnych Bogów oraz czym zajmowały się szeptuchy i żercy. Cieszę się iż autorka nie pokusiła się o wprowadzenie nachalnego wątku romantycznego i skupiła się na tym by czytelników rozbawić i zaciekawić, bardziej niż wzruszyć i doprowadzić do łez. 
Uwielbiam kiedy autorzy za pomocą paru prostych zdań potrafią przenieść mnie zarówno w miejscu jak i w czasie. Pani Miszczuk udało się to idealnie. Już od pierwszych stron stworzyła magiczną atmosferę pełną tajemnic, guseł, zabobonów i przesądów. Wprost nie mogłam uwierzyć w to, że gdzieś poza Bielinami znajduje się nasz świat , pełen komputerów, Internetu, smogu i elektronicznych bożków. 

Takich książek jak "Jaga" powinno być więcej. Nawet moja mama, która nie jest zwolenniczką literatury fantasy, doczytała do końca z wypiekami na policzkach. Nie przeszkadzały jej ani magiczne mikstury, ani wstające z grobów potwory czy orgie na Łysej Górze, które nie są wcale takie straszne. Powieść Miszczuk to jedno z tych dzieł, które jednocześnie uczy i bawi, fascynuje i wywołuje niedowierzanie. Książka ta jest pełna ciekawych, pełnowymiarowych postaci, które na długo pozostaną w waszej pamięci. Czyta się z uśmiechem na ustach, lekką głową i otwartym sercem. To idealna bajka dla dorosłych, w której bardzo łatwo jest się zakochać. Zdecydowanie polecam, gdyż nie warto ograniczać się do samego wiedźmina. Szeptuchy również są warte poznania.


Tytuł : "Jaga"
Autor : Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo : W.A.B
Data wydania : 15 maja 2019
Liczba stron : 416


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
https://www.gwfoksal.pl/
 

5 komentarzy:

  1. Ta seria tej autorki jeszcze przede mną, ale skoro ,,Jaga'' jest tak dobra to chyba po nią sięgnę wcześniej. Zwłaszcza, że to prequel.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dalej nie mogę się przekonać do autorki. Dla mnie pisze dziwnie :D ale ważne, że innym się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie czytałam tylko "szptuchę", ale mi się podobało i kiedyś będę chciała nadrobić :D
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świat dawnych wierzeń to coś dla mnie :) Uwielbiam takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam tom pierwszy, nawet mi się podobał i chciałam poczytać kolejne. Do tej pory tego nie zrobiłam i obawiam się, że już nie zrobię. Nie sięgnę więc też po "Jagę".

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger