"Obsesja Eve. Kryptonim Villanelle" Luke Jennings

    "Tajna organizacja antyterrorystyczna upozorowuje śmierć skazanej morderczyni. Ceną za życie jest jej praca na rzecz Sekcji 1". Czy domyślacie się jaki serial doczekał się takiego opisu na platformie Filmweb? Otóż chodzi o "Nikitę", produkcję , której fabuła została oparta na  filmie Luca Bessona o tym samym tytule. Pamiętam jak przeszło dwadzieścia lat temu w napięciu oglądałam kolejne odcinki o seksownej agentce walczącej z całym światem. Dziś oczywiście mało kogo by ten serial zachwycił, gdyż podobne a nawet lepsze powstają praktycznie w każdej wytwórni filmowej, jednak kiedyś był on fenomenem. Jednak wróćmy na chwilkę do cytowanego przeze mnie opisu. Jeśli z wyrazu "antyterrorystyczna" usunęlibyśmy przyimek "anty" to dostalibyśmy idealne streszczenie "Obsesji Eve. Kryptonim Villanelle". Główną bohaterką niniejszej książki również jest morderczyni, którą zaczyna interesować się pewna potężna światowa organizacja, której głównym celem jest utrzymanie dotychczasowego status quo. A wiadomo, że da się to uczynić tylko w jeden sposób, poprzez pozbycie się zła. I właśnie do tego trzeba było stworzyć człowieka-maszynę, kogoś bez uczuć, bez sentymentów, bez słabości. Zabójczynię doskonałą.


Rosyjska sierota, ocalona przed karą śmierci za brutalną zemstę, której dokonała na zabójcach jej ojca. Wyszkolona i bezlitosna, dostaje nowe życie, nowe nazwiska, nowe twarze ‒ wszystko, czego potrzebuje. Jej zleceniodawcy nazywają siebie "Dwunastoma". Ona jednak nic o nich nie wie. Zadania zleca jej Konstantin, człowiek, który ją uratował.Eve Polastri. Służy w MI5, póki nie popełni poważnego błędu. Z czasem ściganie bezlitosnej zabójczyni, Villanelle, staje się dla niej czymś więcej niż pracą. Staje się sprawą osobistą.

 

Czy znacie dużo kobiet, które jako sposób na życie wybrały zajęcie zabójczyni na zlecenie? Literatura, film czy codzienne wydania wiadomości telewizyjnych pełne są mężczyzn, którzy na zlecenie mafii bądź też innych organizacji, dokonują egzekucji. Kobiece nazwiska pojawiają się bardzo rzadko, praktycznie wcale. Szczerze powiedziawszy jedyną przedstawicielką płci żeńskiej, która przychodzi mi do głowy jeśli mowa o "hitmanach" to Melissa "La China" Calderon, meksykańska baronessa narkotykowa, aresztowana w 2015 roku. Ta apodyktyczna i krwiożercza kobieta przez 10 lat siała postrach w Meksyku. Swoją mafijną karierę rozpoczynała jako płatna zabójczyni, podejrzewana jest o zamordowanie ponad 150 osób. Z czasem sama została narkotykowym bossem,  pomagała w ucieczka z więzienia i dowodziła grupą 300 gangsterów, gotowych pójść za nią w ogień. I do tego, patrząc na fotografie, była nieziemsko seksowna. I właśnie ten atrybut oraz fakt niezwykłej brutalności i okrucieństwa, są tym co łączy główną bohaterkę tej książki z meksykańską "księżniczką". Villanelle jest Rosjanką. Jej matka zmarła, ojciec został zamordowany. Dziewczyna, chcąc go pomścić, wyśledziła i "rozpłatała" maczetą gardła jego oprawców, skazując się tym samym na wyrok śmierci. Szczęśliwie dla niej, siedząc w więzieniu, dostała propozycję nie do odrzucenia. Zgłosiła się do niej organizacja zrzeszająca 12 tajemniczych członków i zaproponowała jej szkolenie, dzięki któremu stanie się wyszkoloną zabójczynią. Dziewczyna musiała umrzeć (pozorowane samobójstwo), porzucić swoją dotychczasową tożsamość oraz narodzić się na nowo, pod pseudonimem. Padło na Villanelle. Prawda, że przypomina to nieco losy wspomnianej już wcześniej Nikity? Ten kto oglądał ten serial zapewne pamięta, jak wyglądały pierwsze odcinki. Reżyserzy dali nam okazję przyjrzeć się jak wygląda trening na agenta służb specjalnych, jakie musi przejść testy i szkolenia. Nasza bohaterka została wyszkolona przez najlepszych z najlepszych. Nauczono ją posługiwać się różnymi rodzajami broni, ukrywać się, gubić "ogon", maskować, bić, oszukiwać, skradać i oczywiście mordować. Zrobiono z niej maszynę, robota, który wykonuje zlecenia bez zawahania, bez skrupułów, nie pytając o ich cel ani szczegóły. Robota ma być wykonana, szybko i sprawnie. Podczas lektury cały czas zastanawiała się, jakimi uczuciami darzę Villanelle. Na pewno poniekąd ją podziwiałam bowiem cholernie ciężko musi być porzucić całe swoje dotychczasowe życie, dać się wyszkolić na mordercę i żyć w ciągłym strachu, że ktoś odkryje Twoją nową tożsamość. Z drugiej strony, Villenelle to typowa antybohaterka, osoba której nie da się polubić. To typowa socjopatka, która nie rozumie i nie szanuje innych ludzi, całego gatunku ludzkiego. Działa samotnie, nie ma przyjaciół, wszystkie osoby spotkane na swojej drodze traktuje przedmiotowo, jako środki w dążeniu do celu. Jest biseksualna, sex traktuje jako rozrywkę, sposób na  rozładowanie napięcia. Wydawać by się mogło, że jej życie nie ma sprecyzowanego celu, jest jałowe, a ona sama pozbawiona marzeń. Ciężko jest śledzić losy kogoś tak antypatycznego. Dlatego cieszę się, iż w opozycji do Villanelle autor stworzył kolejną postać kobiecą, tytułową Eve Polastri, agentkę brytyjskiego wywiadu, która ma wszystko to co powinien mieć pozytywny, lubiany przez czytelników bohater. Jest praworządna, odważna i ambitna. I ma w życiu kolejny cel : dopaść Villanelle. Jednak czy będzie sama zrobić to z tak marnymi środkami i zasobami na jakie jest skazana? Do tego działając w ukryciu?



Muszę przyznać, iż zafascynowała mnie sama idea organizacji, dla której pracowała Villanelle A to dlatego iż do końca ciężko było określić jej charakter. Czy oglądaliście kiedyś film "12 gniewnych ludzi". Akcja tej produkcji rozgrywa się w jednym pokoju i oparta jest na intensywnym dialogu.
Dwunastu przysięgłych ma wydać wyrok w procesie o morderstwo. Jeden z nich ma wątpliwości dotyczące winy oskarżonego. Krok po kroku stara się przeciągnąć na swoją stronę pozostałych. Widz nie zna  tożsamości przysięgłych, nie wiem czym się zajmują, gdzie mieszkają, co lubią ani jakie mają poglądy polityczne. Ważne jest jedynie wydarzenie, które doprowadziło ich do sali sądowej oraz sam oskarżony. Wyobraźcie sobie teraz, że Ci sami ludzie spotykają się kilkadziesiąt lat później i w nieco bardziej luksusowych warunkach. Leje się szampan, serwowane są krewetki a widok z okien zapiera dech w piersiach. Również cel ich spotkanie jest inny. Tym razem nie będą debatować nad uniewinnieniem skazanego lecz decydować, czy go zabić czy też jeszcze się z tym wstrzymać. Autor daje nam jedynie skąpe wskazówki co do tego, kim mogą być członkowie naszej dwunastki, wiemy jedynie że mają wielką władzę i działają globalnie, zrzeszają przedstawicieli wielu państw. Ich głównym zadaniem jest to by utrzymywać porządek i nie doprowadzić do tego, by ktoś dostał w swoje ręce zbyt dużo władzy, nawet na poziomie lokalnym. Jeśli jakiś watażka czy gangster, zaczął się zbyt szarogęsić, trafiał na ich listę, jako kolejny cel do zlikwidowania. Trzeba przyznać, iż mocodawcy killerów, mieli poniekąd szlachetne pobudki, chcieli pozbyć się przestępców, dilerów narkotykowych czy terrorystów, jednak sposoby które wybierali by tego dokonać, stawiały ich w jednym szeregu ze swoimi ofiarami. Jeśli lubicie teorie spiskowe i tajne organizacje to będziecie zadowoleni, gdyż tego jest tutaj pod dostatkiem. I zupełnie w przeciwieństwie do "12 gniewnych ludzi" akcja tej książki nie toczy się w jednym pomieszczeniu lecz na kilku kontynentach, w bajecznych lokacjach, drogich klubach nocnych i fantastycznych apartamentach. To Ian Fleming, autor powieści o Jamesie Bondzie, zapoczątkował ten trend by opowieści o agentach specjalnych dokraszać sporą dawką blichtru. Luke Jennings postanowił go kontynuować. Villanelle jest bajecznie bogata, ubiera się w stroje od znanych projektantów, nosi markowe buty, mieszka w designersko umeblowanym mieszkaniu. Te wszystkie dodatki od Hermesa, Jimmiego Chu i innych znanych stylistów, pełnią bardzo ważną rolę w tej książce. Sprawiają, że prawdziwie "błyszczy". 

"Obsesja Eve" nie ma ciągłej konstrukcji. Składa się z czterech różnych opowieści, które mają jeden wspólny mianownik, i są luźno połączone w całość. Choć nie widziałam serialu to czytając tę książkę wyobrażałam sobie w jakie sposób reżyser mógł ją podzielić na odcinki. Przez większość książki, której narracja toczy się w czasie teraźniejszym, towarzyszymy na przemian Villanelle oraz Eve. Jedna z nich zabija, a druga stara się przewidzieć jej kolejny krok, oraz odkryć kim jest i dla kogo pracuje. W tej części zabawa w kotka i myszkę się tak naprawdę jeszcze nie zaczęła. Autor powoli przedstawia nam głównych rozgrywających, pokazuje do czego są zdolni, jakie mają mocne oraz słabe strony. Książka kończy się cliffhangerem, który zachęca do tego byśmy sięgnęli po kolejny tom. 

"Kryptonim Villanelle" to debiut literacki Luka Jenningsa i muszę serdecznie pogratulować autorowi tego, że już pierwszą swoją książką wzbudził zainteresowanie producentów filmowych. Zdarza się to bardzo rzadko. Jednak czytając tę powieść muszę przyznać, iż zdecydowanie jest ona gotowym scenariuszem na dobry serial. Jest tutaj wszystko to, co lubią  fani kina akcji : seksowne kobiety z shotgunem, headshoty, polowania, rosyjska mafia, szybkie samochody, sex grupowy, tajne organizacje, wielkie pieniądze oraz światowa polityka. Przy tej książce po prostu nie da się nudzić. Więc kochani nie idźcie na łatwiznę i nie ściągajcie serialu z torrentów czy innych mniej lub bardziej legalnych platform, tylko sięgnijcie po książki. Ja przymierzam się już do tomu drugiego. Polecam. 


Tytuł : "Obsesja Eve. Kryptonim Villanelle"
Autor : Luke Jennings
Wydawnictwo : Rebis
Data wydania : 30 lipca 2019
Liczba stron : 232
Tytuł oryginału : Codename Villanelle


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 



Kings of the Wyld



Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
 

Melissa Margarita Calderon Ojeda przez 10 lat siała postrach w Meksyku. Kobieta, która przybrała pseudonim "La China", swoją mafijną "karierę" zaczynała jako płatna zabójczyni. Z czasem sama została narkotykowym bossem, pomagała w ucieczkach z więzienia, wreszcie dowodziła grupą 300 (sic) gangsterów gotowych pójść za nią w ogień.

Czytaj więcej na https://fakty.interia.pl/tylko-u-nas/news-najgrozniejszy-zabojca-w-meksyku-jest-kobieta-wlasnie-trafil,nId,1895899#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Melissa Margarita Calderon Ojeda przez 10 lat siała postrach w Meksyku. Kobieta, która przybrała pseudonim "La China", swoją mafijną "karierę" zaczynała jako płatna zabójczyni. Z czasem sama została narkotykowym bossem, pomagała w ucieczkach z więzienia, wreszcie dowodziła grupą 300 (sic) gangsterów gotowych pójść za nią w ogień.

Czytaj więcej na https://fakty.interia.pl/tylko-u-nas/news-najgrozniejszy-zabojca-w-meksyku-jest-kobieta-wlasnie-trafil,nId,1895899#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox


1 komentarz:

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger