"Morderstwo po północy" Jessica Fellowes
5
Alice Diamond
,
Czterdzieści Złodziejek
,
HarperCollins
,
historia
,
Jessica Fellowes
,
kryminał
,
kryminał retro
,
Londyn
,
morderstwo
,
prohibicja
,
sensacja
Ostatnio w modzie są kryminały retro oraz stylizowane na początek XX wieku, powieści łotrzykowskie. Ponieważ jestem fanką książek Agathy Christie czy Artura Conana Doyla i jego Sherlocka Holmesa, to czasami zdarza mi się skusić na jedną z nowości wydawniczych. Większość dzisiejszych powieści kryminalnych nafaszerowana jest nowoczesnymi technologiami takimi jak komputerowe zbieranie śladów z miejsca zbrodni, analizowanie zdjęć z krążących nad ziemią satelitów czy systemem do rozpoznawania twarzy, wszystkie one są do siebie podobne i rzadko kiedy są w stanie czymś mnie zaskoczyć. Dlatego kiedy trafiam na kryminał, którego akcja toczy się w czasach przed erą komputerów a nawet daktyloskopii, to wiem, że książka ta nie tylko przeprowadzi mnie przez całe śledztwo i wskaże winnego zbrodni, lecz również zmusi mnie do myślenia, wyciągania wniosków, analizowania i dedukowania. powieści kryminalne, w których bohaterami są ludzie a nie technologia, mają w sobie coś pięknego. Dowodzą tego, że umysł ludzki jest najlepszą z maszyn i bez niego żadna zagadka nie zostałaby rozwiązana.
W Asthall Manor, siedzibie arystokratycznej rodziny Mitfordów, trwa
przyjęcie urodzinowe jednej z córek. Nastrój wesołej zabawy przerywa
tragiczne wydarzenie. Dulcie Long, pokojówka powszechnie nielubianego
arystokraty, odnajduje zwłoki swego pracodawcy. Natychmiast zostaje
oskarżona o morderstwo, i rzeczywiście wszystko wskazuje na jej winę.
Nie tylko znaleziono przy niej skradzioną podczas balu biżuterię, ale
też na jaw wychodzą jej powiązania ze znanym londyńskim gangiem.Jednak Louise Cannon, służąca Mitfordów, nie wierzy w winę Dulcie.
Rozpoczyna własne śledztwo. Szybko odkrywa powiązania między światem
arystokracji i przestępców, a oba środowiska wydają się równie
bezwzględne. Dążąc do prawdy, Nancy naraża się na śmiertelne
niebezpieczeństwo.
Kiedy mamy zbrodnię to zawsze mamy jej sprawcę. Zazwyczaj też mamy sprytnego, doświadczonego policjanta czy komisarza, który się nią zajmuje. Jessica Fellowes postanowiła jednak odejść od utartego schematu powieści kryminalnej i zaproponowała nam coś innego. "Morderstwo po północy" jest drugim tomem z cyklu Mitford Murders, lecz dla mnie było to pierwsze spotkanie z autorką. Pierwsze i wielce zaskakujące. Na początku myślałam, że zabójstwo jednego ze znanych, bogatych i wpływowych dziedziców fortuny, wywoła wielkie zamieszanie zarówno w środowisku angielskiej arystokracji jak i stołecznej i prowincjonalnej policji. Wyobraźcie sobie, że podczas zorganizowanej przez przyjaciół imprezy ginie syn znanego polityka czy aktora. Jak myślicie, czy morderstwo to zostało by szybko zapomniane? Czy rodzice chłopaka by odpuścili czy też zrobili wszystko by postawić na nogi każdego policjanta na służbie? Tutaj samo morderstwo wydaje się być czynem, któremu autorka nie przypisała zbyt wielkiej wagi. Ot wydarzyło się, zbadano dostępne dowody, sprawdzono poszlaki, przesłuchano świadków i nawet znaleziono winną. Nikt tak na dobrą sprawę się nie zastanawiał czy za kratki trafiła właściwa osoba. Książka Fellowes jest kryminałem w którym tak naprawdę nie ma ani dochodzenia ani śledztwa ani policyjnych procedur, a przynajmniej jeśli chodzi o główny wątek powieści. Tą, która odkryje prawdę i pomoże osadzonej w więzieniu przyjaciółce, będzie zwykła służąca Louise. Muszę przyznać, że bardzo lubię takie książki kiedy to niedoświadczeni i nie znający się na policyjnej robocie ludzie postanawiają na własną rękę rozwiązać zagadkę. Zawsze czytając o takich zdesperowanych osobnikach, wstępuje we mnie nadzieja na to, że każdy z nas ma w sobie ukryty potencjał do dokonywania wielkich czynów. O samej Louise nie jestem w stanie powiedzieć zbyt wiele gdyż autorka niezbyt skupia się na profilach psychologicznych swoich bohaterów. Postaci są raczej jednowymiarowe, ciężkie do zapamiętania i służą jedynie temu by "pchnąć sprawę" do przodu. O naszej głównej bohaterce wiemy tyle, że jest dość młoda, opiekuje się dziećmi, nie ma męża i lubi tańczyć. Na dobrą sprawę nie potrzebujemy więcej informacji, gdyż to jednak kryminał a nie książka obyczajowa. A co z resztą postaci? W końcu morderstwa dokonano w zamkniętym gronie bliskich sobie ludzi? Sięgając po tę książkę spodziewałam się czegoś w stylu "Dziesięciu murzynków", że czytelnik dostanie garstkę podejrzanych z których każdy po kolei będzie albo wykluczany, gdyż znajdą się dowody jego niewinności, albo zabijany. Jednak autorka kolejny raz postanowiła mnie zaskoczyć i wykroczyła poza obszar pałacyku w Mitford i skupiła na szerszej perspektywie, którą daje Londyn. Zamiast na szukaniu prawdziwego sprawcy pod lupę wzięta została osadzona w celi Dulcie , gdyż tak naprawdę to ona i jej przeszłość były kluczem do całej zagadki. Wraz z Louise, komisarzem Guyem oraz jego partnerką Mary Moon, przemierzaliśmy uliczki XX-wiecznego Londynu, odwiedzaliśmy kluby opanowane przez ówczesny półświatek, obserwowaliśmy handel kokainą, działanie kobiecych (i męskich też) gangów oraz zobaczyliśmy jako wyglądał dawny podział społeczeństwa i z jakimi przywilejami wiązało się należenie do jego elit.
Zawsze bardzo sobie cenię, kiedy książki historyczne, nawet jeśli są to kryminały, odnoszą się do prawdziwych wydarzeń, faktów oraz postaci. Bo na dobrą sprawę po co wymyślać skoro nasza przeszłość jest pełna tak ciekawych ludzi i historii. Tym razem autorka w swoją fabułę wplotła dość ciekawy wątek kobiecego gangu pod przywództwem Alice Diamond, który trząsł całym południowo-wschodnim Londynem. Ta grupa przestępcza, zwana Czterdziestoma Złodziejami, zajmowała się główne kradzieżami i wyłudzaniem i ściśle współpracowała z "bliźniaczym" gangiem męskim prowadzonym przez brata Diamond, Czterdziestoma Słoniami. Przedstawicielki Złodziejek znane były z dobrego stylu oraz pięknych ubrań i klejnotów, które sprawiały, że pomimo iż wywodziły się z biedoty, to mylnie można je było wziąć za przedstawicielki klasy wyższej. Dzięki rozmaitym technikom rozpraszania i odwracania uwagi były w stanie kraść towary za setki czy tysiące funtów, głównie były to futra i eleganckie, markowe kreacje, trudno dostępne w międzywojennej Europie. Sama Alice Diamond była osobą niezwykle charakterystyczną. Miała ponad 170 centymetrów wzrostu i choć dziś nie jest to niczym niezwykłym to należy pamiętać, iż mężczyźni z tamtych czasów przeciętnie mierzyli ich zaledwie 160. Dodatkową cechą która wyróżniała Królową Złodziejek z tłumu, było jej zamiłowanie do błyskotek. Oprócz naszyjników i ozdób na włosy, nosiła również zestaw diamentowych pierścionków, dzięki którym mogła zadać cios, którego pozazdrościł by jej niejeden rzezimieszek. Jak widzicie akcja "Morderstwa po północy" rozgrywa się w bardzo ciekawym, powiedziałabym nawet "egzotycznym" środowisku i dostarcza nie tylko rozrywki, lecz i wiedzy historycznej. Zresztą sam tytuł cyklu "Morderstwa w Mitford" nawiązuje do znanej, angielskiej rodziny Mitfordów, a występujące tutaj bohaterki, Pamela i Nancy, żyły naprawdę i choć nigdy nie były świadkiem morderstwa, tak czytając ich biografie można śmiało powiedzieć, że prowadziły ciekawe i ekscytujące życie. Kolejnymi postaciami historycznymi występującymi w książce byli lord De Clifford oraz jego teściowa Kate Meyrick, właściciela cieszącego się złą sławą klubu nocnego w londyńskim Soho, zwanego 43 Club. Kobieta ta wielokrotnie uciekała z kraju przed wyrokiem więzienia, wielokrotnie również była łapana i osadzana za kratami. Dopiero za piątym razem jej interes został zamknięty. Do dziś od czasu do czasu ktoś otwiera lokal pod tą samą nazwą jednak żadne z tych przedsięwzięć nie rozwinęło skrzydeł i nie wygrało walki z konkurencją.
"Morderstwo po północy" to książka której autorka liczy na inteligencję czytelników i oferuje im wyśmienitą rozrywkę na wysokim poziomie. Pokazuje, że każdy z nas może rozwiązać zagadkę kryminalną, mając za dowody jedynie zeznania świadków, intuicję oraz zdrowy rozsądek. Choć Louise odwaliła kawał roboty zwiedzając Londyn i zbierając strzępki informacji potrzebnych w śledztwie, to tak naprawdę ostatnie pięćdziesiąt stron powieści, czyli fragment który dla własnych potrzeb nazwałam "Wielką Improwizacją Guya" stanowi jej clue. Przyjemnie się czytało to swoiste podsumowanie wysiłków wszystkich bohaterów. Muszę przyznać, że rozwiązanie zagadki było dla mnie zaskoczeniem, bowiem wszystkie postaci zaprezentowane przez autorkę, były tak enigmatyczne, że ciężko było ich podzielić na tych złych i tych dobrych. Tym razem kiedy poznałam sprawcę nie poczułam nic, ponieważ osoba ta była mi zupełnie obca. Nie darzyłam ją ani sympatią ani niechęcią, po prostu była , zrobiła a życie toczy się dalej.
Choć książka ta jest drugim tomem cyklu, to oprócz paru odnośników do poprzedniej części, nie ma z nim nic wspólnego. Jest to zupełnie nowa, odrębna historia i choć mamy do czynienia z tymi samymi bohaterami, to związki pomiędzy nimi odgrywają tak marginalną rolę, że czytelnik nie czuje się wykluczony i niedoinformowany. Jessica Fellowes napisała dobrą, oryginalną powieść, którą czytało się przyjemnie, szybko i z zainteresowaniem jednak w pełni zrozumiem jeśli recenzenci i krytycy określą jak jako zaledwie "przeciętną". Jest to tego typu książka po której nie spodziewamy się rewelacji. Po prostu z ciekawości przeczytaliśmy, poznaliśmy Mitford i jego mieszkańców jednak to czy sięgniemy po kolejne tomy będzie zależało jedynie od tego, jak dobrych speców od marketingu posiada wydawnictwo. Oj, mnie to trzeba będzie bardzo kusić, gdyż uważam iż zarówno forma jak i treść , zostały już wyczerpane. "Morderstwo po północy" polecam fanom retro kryminałów, powieści historycznych oraz tym poszukującym tych zwykłych superbohaterów.
Tytuł : "Morderstwo po północy"
Autor : Jessica Fellowes
Wydawnictwo : HarperCollins Polska
Data wydania : 10 kwietnia 2019
Liczba stron : 400
Tytuł oryginału : Bright Young Dead
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Wątek kobiecego gangu mnie zaintrygował.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kryminały retro, z przyjemnością więc przeczytałam "Morderstwo po północy" - wrażenia jak najbardziej pozytywne :)
OdpowiedzUsuńNie przekonują mnie kryminały retro więc raczej sobie je odpuszczę 😃
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😀
Też lubię nietypowe podejście do znanych tematów, więc myślę, że książka przypadłaby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem fanką Christie i Doyla, więc takie klimaty bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń