"Epidemia" Robin Cook

Nigdy się nie spodziewałam, że przyjdzie mi żyć w czasach pandemii. Co prawda nie jest to ani hiszpanka, ani wciąż zabijająca tysiące ludzi malaria czy też straszliwa Ebola, jednak nie da się ukryć iż Covid-19 zbiera swoje żniwo i sieje postrach wśród społeczeństwa, nawet w wiele miesięcy po pierwszej emisji.  Kiedy ludzie się boją, chcą poznać swojego wroga. Nie dziwne więc iż na rynku wydawniczym jest coraz więcej książek, których tematem wiodącym są wszelkiego rodzaju wirusy, zarazy, pandemie i końce świata.  Jednak jeśli szukasz książki o epidemii, w której grozi koniec ludzkości, podczas gdy grupa nieustraszonych bohaterów walczy o przetrwanie - to źle trafiłeś.  Rzeczywistej  "epidemii" jest tutaj bardzo niewiele jest ona jedynie  wątkiem pobocznym do głównej historii. Należy pamiętać iż dzieło Cooka po raz pierwszy zostało opublikowane w 1988 roku, i nijak się ma do dzisiejszych realiów. W zasadzie była to zagadka rodem z Nancy Drew . Z dopasowanym poziomem umiejętności pisania ... 


Gdy założyciel Kliniki Richtera w Los Angeles zapada na nieznaną chorobę, nikt jeszcze nie wie, że to początek epidemii. Już wkrótce jednak chorują lekarze i pacjenci, liczba ofiar rośnie lawinowo, a władze nie potrafią znaleźć przyczyny. Marissa Blumenthal, młoda lekarka z Centrum Kontroli Epidemiologicznej w Atlancie, próbuje rozwikłać zagadkę, z którą nie poradziły sobie autorytety medyczne, i powstrzymać epidemię, nim będzie za późno.

Jeśli zadaliście sobie trud i przeczytaliście opis na okładce książki (zresztą przytoczony przeze mnie wyżej), to wiecie już prawie wszystko. Nic dodać , nic ująć. Na świecie pojawiają się ogniska epidemii wirusa Ebola a lekarz z CDC prowadzi dochodzenie, aby dowiedzieć się, dlaczego. 
Pierwsza połowa książki była nieco dziwna. Znam się troszkę na epidemiologii i uważam ją za bardzo interesującą, więc początek zdecydowanie mi się podobał, z tym że momentami tekst przypominał dokument, omawiający, co by się stało, gdyby wybuchła prawdziwa pandemia i jakie kroki zostałyby podjęte, aby ją powstrzymać. Dla człowieka, który choć trochę orientuje się w temacie, tak naprawdę nie było tutaj nic nowego, ale czuć było, że autor  chciał zainteresować czytelnika, momentami aż za bardzo. Jest tutaj dużo powtórzeń , każdy przypadek opisywany jest on nowa w takim samym schemacie. Dla przykładu : lekarz, który idzie zobaczyć się z pacjentem  zakłada swój sprzęt ochronny, przestrzega sterylnych procedur, minimalizuje ryzyko rozprzestrzeniania się i zarażenia wirusem, myje ręce, gdy skończy ... i tak w kółko.. ilu pacjentów tyle procedur, a my musimy to czytać. 
Druga połowa książki była trochę lepsza, choć raczej  stereotypowa, coś w stylu filmu akcji, w którym bohater pośpiesznie musi dotrzeć do dowodów zanim złapią go złoczyńcy. Nie ma tu nic nowego i tak naprawdę nic ciekawego, chociaż nie jest to kompletna strata czasu, jeśli szukasz rozrywki na kilka godzin. Wymaga to również trochę zawieszenia wiary, kiedy zaczynasz zagłębiać się w motywy i tak dalej, ale dopóki nie szukasz prawdziwej stymulacji umysłowej to da się znieść. 

Jednak to nie schematyczność i brak świeżości zepsuły dla mnie tę książkę. Moim największym problemem było to, że interesujące opisy radzenia sobie z epidemią wirusa są przerywane zostały tandetnym romansem. No wyobraźcie sobie : na świecie panuje pandemia wywołana przez wirusa, którego śmiertelność wynosi 94%, a osoba odpowiedzialna za wynalezienie lekarstwa, nie robi nic innego tylko flirtuje ze swoją podwładną.  Kiedy ta mu odmawia, spędza całą resztę książki, utrudniając jej życie (i bardzo ważną pracę ...), ponieważ nie może się pogodzić z odrzuceniem.Z kolei nasza nie zainteresowana romansem bohaterka czuje się winna,  i zastanawia się (w kółko), czy powinna była po prostu się przespać ze swoim wielbicielem. Na dokładkę mamy tutaj dwóch innych facetów którzy ją podrywają, jednak ona  nie zdaje sobie z tego sprawy. 
Jeszcze raz wam przypomnę, że książka ta została napisana w latach 80-tych i nie da się ukryć, że celem autora było stworzenie silnej, kobiecej postaci. Jednak nie do końca się to udało. Heroiny muszą być ambitne, nieustraszone, zdeterminowane i pewnie siebie a Marissa nie miała żadnej z tych cech. Jest to bohaterka, której wiara w siebie i swoje możliwości, utrzymuje się gdzieś na poziomie pięciolatka. To wszyscy dookoła, a nie ona sama, prześcigają się w pochwałach jaka to ona nie jest słodka i utalentowana. Tak na dobrą sprawę jedyne co wychodzi Marissie najlepiej to odpieranie ataków zalotników.

A potem był wątek psa, moim zdaniem irytujący i zupełnie niepotrzebny. W pierwszej połowie książki za każdym razem, gdy następował nowy wybuch epidemii, powieść poświęcała cały akapit by wyjaśnić, w jaki sposób bohaterka skłoniła kogoś do opieki nad jej pupilem. Potem, kiedy wracała, następował kolejny akapit opisujący, jak bardzo pies jest szczęśliwy, że ją widzi. Nie było żadnego celu dla tego psa oprócz wypełniacza. Co sprawiło, że stałam się bardzo podejrzliwa. Powodem dla wprowadzenia tego wątku było zapewne pokazanie, jak bardzo współczującą postacią była nasza bohaterka. Ale po co? Może po to żebym przewróciła oczami . 

A tymi oczami przewracałam wielokrotnie.  Jest to raczej thriller akcji niż thriller medyczny, gdzie występuje mnóstwo bardzo do siebie podobnych postaci. Na plus działa to, że cały czas coś się dzieje, co jest typowe dla książek Cooka. Na dobrą sprawę gdyby wirusa zamienić na cokolwiek innego, wprowadzić parę modyfikacji w bohaterach i zmienić miejsce akcji, to mielibyśmy zapewne inną z książek tego autora, gdyż są one niezwykle schematyczne. Jest to dobra książka do czytania w samolocie czy autobusie, kiedy nie możesz ruszyć się z miejsca i potrzebujesz na gwałt czegoś, co odwróci Twoją uwagę. Czegoś co nie wymaga zbyt dużo myślenia i nie sprawi , że zaczniesz zastanawiać się nad własnym życiem. I oto jest . W takich momentach zdecydowanie polecam. 


Tytuł : "Epidemia"
Autor : Robin Cook
Wydawnictwo : Rebis
Liczba stron : 296
Tytuł oryginału : Outbreak
 

1 komentarz:

  1. Pomysł wydaje się ciekawy, jednak po Twojej recenzji widać, że znacznie potencjał tej książki upadł. Na szczęście albo niestety nie czytałam jeszcze nic od tego autora.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger