"Tiger" Magda Mila

Trylogia E.L. James Pięćdziesiąt twarzy Greya zapoczątkowała w naszym kraju modę na literaturę erotyczną jednak, co jest dość paradoksalne, mało kto się do tego przyznaje. Erotyki kojarzone są z zakompleksionymi kurami domowymi, których mąż zamiast zapewnić im seksualną rozrywkę, wywala się na kanapie z piwem w ręku. Jednak czy obraz ten jest prawdziwy? Nie sądzę. Jeśli chcecie się przekonać o omylności tej teorii, wystarczy że wejdziecie na jakikolwiek portal aukcyjny. Nawet dziś , wiele lat po premierze pierwszego tomu Greya, nadal jest on chętnie licytowany. I to bynajmniej nie przez kury domowe. Podbijają nawet mężczyźni! Kiedy autorzy i wydawcy zorientowali się, iż literatura erotyczna może być żyłą złota, w księgarniach zaczęły się pojawiać całe serie, jedna pikantniejsza od drugiej. Ja również czytam erotykę, jednak jako czytelnik z wysublimowanym gustem, od takich książek oczekuję nie tylko "scen" i wulgaryzmu, lecz również dobrego języka i stylu oraz fabuły, nawet byle jakiej. Magda Mila, jak już niejedna recenzentka zauważyła, jest jedną z najlepszych autorek tego gatunku i dlatego "Tiger" nie zawiódł moich oczekiwań. 

Życie Aleksa było idealne - przyjaciele, praca, sport. I oczywiście seks. Mnóstwo seksu - trójkąciki, orgietki... Życie proste, przyjemne i bez zobowiązań. Zawsze takie miało być. Nigdy nie zamierzał się zakochać. A już na pewno nie w niej - kobiecie, z którą związek mógł zniszczyć wszystko, co miał. Bywa jednak, że nawet największy twardziel ulegnie - wpierw pożądaniu, potem uczuciom. A nawet najrozsądniejsza kobieta zaryzykuje wszystko, by poczuć choć przez chwilę emocje, których nigdy nie zaznała.

Jakiś czas temu w moje ręce trafiło szeroko reklamowane "365 dni". Przebrnęłam przez pierwsze 20 stron i dałam sobie spokój. Doszłam bowiem do wniosku, że Pani Blanka Lipińska robi sobie z czytelników żarty. Oczywiście dobrze wiem, że literatura erotyczna to nie gatunek po którym oczekujemy podniet i wyzwań intelektualnych, jednak nawet on powinien trzymać jakiś poziom . "365 dni" było napisane w tak infantylny, irytujący sposób, iż odnosiłam wrażenie, że jest to książka dla nastolatków, oczywiście pomijając jej treść. Styl był trywialny, zdania beznadziejne , ja pisałam lepiej już w szkole średniej. Podniety umysłowej żadnej nie było, a do fizycznej niestety nie dotrwałam. Bo to już byłby masochizm. Jak zobaczyłam, że na rynku wydawniczym pojawiła się kolejna książka Mili, to podchodziłam do niej zarówno z wielkimi oczekiwaniami, jak i z lękiem. Bałam się, że autorka nie sprosta moim wymaganiom i kolejny raz będę rozczarowana. Na domiar złego nie czytałam poprzednich części i zastanawiałam się czy cokolwiek z tego dzieła zrozumiem...ale w końcu to literatura erotyczna, ma być gorąco a nie skomplikowanie, no chyba że chodzi o pozycje, wtedy jestem jak najbardziej na tak .
Już od samego początku zaczęło się dobrze ale dość schematycznie. Jak możemy przeczytać na okładce książki, nasz główny bohater Alex jest typowym macho, który kobiet się nie boi ( a przynajmniej nie bał do tej pory). Mówiąc dość wulgarnie, "przeleci" wszystko to co na drzewo nie ucieka lecz sam ucieknie jak tylko na horyzoncie pojawi się widmo poważnego związku. Alex jest jaki jest i nie zamierzam go krytykować, ba! nawet udało mi się go polubić i to przed metamorfozą. Schemat polega na tym, że kosa musi trafić na kamień. I wtedy pojawia się nasza heroina Oliwia. Bohaterka pełna sprzeczności. W jednym z wywiadów Magda Mila powiedziała, że napisanie książki zajmuje jej dwa miesiące, potem nadchodzi czas redagowania i w końcu do drukarni trafia gotowy projekt. Zajmuje to tak do pół roku. Moim zdaniem jest to zbyt szybko. Autorzy, korektorzy, redaktorzy i wydawcy powinni dać sobie więcej czasu na ewentualne poprawki i wymuskanie. Widać to na przykładzie Oliwii. Czasami miałam wrażenie , że dziewczyna cierpi na schizofrenię. Jej zachowanie jest niespójnie i brak w nim jakiejkolwiek konsekwencji. Kilkukrotnie wchodzi do tej samej rzeki, nie uczy się na błędach, z jednej strony coś chce a z drugiej nie jest pewna czy na pewno. Muszę przyznać, że nie udało mi się jej do końca poznać. A szkoda, bo zapowiadała się na naprawdę silną i interesującą postać kobiecą. 

Pewnie to co was najbardziej interesuje to "erotyczna" strona tej powieści. Czy będzie gorąco i oryginalnie? Moja odpowiedź zdecydowanie podniesie wam ciśnienie. Otóż.... będzie się działo i to w różnych kombinacjach. Autorka nie boi się tematów tabu, wykracza poza strefę komfortu i szokuje czytelników, oczywiście tylko tych wrażliwszych. Wspomniane przeze mnie kury domowe, pewnie by padły na zawał, a już na pewno mąż by miał po lekturze "przerąbane". Głównym motywem "Tigera" jest BDSM. Pojawiają się również relacje swingerskie oraz różne inne ekstrema. Jeśli jesteście dobrymi dziewczynkami, które robią "te rzeczy" tylko z mężem i pod kołderką, to z pewnością będziecie musiały pobiec do Kościoła odklepać parę zdrowasiek. Oczywiście nie chcę tutaj obrazić niczyich uczuć religijnych. Po prostu jest to erotyka w prawdziwym tego słowa znaczenia. Nasz główny bohater Alex jest właścicielem klubu BDSM i to właśnie tam rozgrywa się większość fabuły. Tematy masochizmu, sadyzmu czy dominacji są w naszym społeczeństwie kojarzone negatywnie, jednak Magda Mila , opisując sceny erotyczne zrobiła to z takim smakiem i wyczuciem, że nie kojarzyło mi się to z perwersją czy wulgaryzmem. Było po prostu gorąco.  Sexu było tutaj w sam raz, ani za mało ani za dużo. Momentami nawet miałam wrażenie, że to uczucia były najważniejsze a nie cielesność. Książka często skręcała w kierunku romansu i balansowała na tej krawędzi. Mi osobiście bardzo się to podobało, gdyż sprawiło że bohaterowie stali się bardziej ludzcy i dało się zgłębić ich osobowość (choć w przypadku Oliwii nie do końca).

"Potrzeby rozbudzone przez dobry erotyk znajdują ujście w rzeczywistych kontaktach z partnerem, a to znacząco wpływa na rozkwit życia erotycznego" - zdanie to znalazłam na jednym z blogów literackich i muszę się pod nim podpisać obiema rękami. Po lekturze "Tigera" z pewnością zapragniecie "więcej". Oczywiście wątpię czy od razu pobiegniecie do sklepu z zabawkami dla dorosłych by zaopatrzyć się w pejcze czy zatyczki analne, jednak z pewnością staniecie się bardziej otwarci na eksperymenty. Mój mąż zawsze się cieszy kiedy widzi, jak czytam literaturę erotyczną, gdyż wie że sam na tym skorzysta. Tym razem byłam bardzo podekscytowana, podniecona i odważniejsza niż zazwyczaj. A to wszystko przez jedną, niepozornych rozmiarów książkę. 

Zapomnijcie o wszelkiego rodzaju dopalaczach, tabletkach na obniżone libido, masażach mających zwiększyć waszą seksualność czy też terapiach małżeńskich. Zamiast tego biegnijcie do księgarni po najnowszą książki Magdy Mili, a najlepiej po wszystkie trzy części. Jeśli ja, już po jednej zrobiłam się gorąca jak fajerka, to co to będzie jak przeczytam pozostałe? Myślę, że z mojego męża to pozostanie wypompowany flak. Ale za to szczęśliwy. I wam również tego życzę. Polecam. 


Tytuł : "Tiger"
Autor : Magda Mila
Wydawnictwo : Habanero
Data wydania : 25 sierpnia 2020


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 




1 komentarz:

  1. I dobrze, ze w kategorii tej literatury są książki dużo lepsze niż "365 dni". Też nie rozumiem fenomenu tej ostatniej.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger