"Niebezpieczna sekwencja" Aleksandra Marinina

     Najnowsza książka Aleksandry Marininy udowodniła mi, że Rosja to nie tylko wielki, postkomunistyczny kraj, to również szczególny stan umysłu. Na wstępie mojej recenzji zaznaczę, że "Niebezpieczna sekwencja" jest tym szczególnym typem kryminału, który spodoba się tylko gronu wybrańców, lubujących się w policyjnych procedurach i drobiazgowych śledztwach. Ja byłam zafascynowana. Wielkie wrażenie zrobił na mnie nakład pracy, jaki autorka włożyła, w tę książkę, bo napisać powieść, która na ponad 700 stronach, skupia się na analizowaniu poszlak, zwiedzaniu ślepych zaułków i przesłuchiwaniu niezbyt wiarygodnych świadków, w imię rozwiązania zagadki jaką było morderstwo  szarego obywatela, naprawdę nie jest łatwo. Okazuje się, że nawet zwykli ludzie potrafią skrywać niezwykłe sekrety.

Na parkingu w centrum Moskwy, zastrzelony zostaje trener łyżwiarstwa figurowego Michaił Bołtienkow. Był on człowiekiem legendą, który doprowadził na podium niejednego mistrza. Podejrzanym jest dawny przyjaciel trenera, Walerij Lamzin, z którym ofiara miała zatarg. To właśnie u niego przed blokiem dokonano morderstwa. Walerij zostaje aresztowany i czeka na proces. Podczas gromadzenia materiału dowodowego, śledczy Anton Staszys i jego podwładny Roman Dziuba, trafiają na ślady, które kierują śledztwo na inne tory. Zaczynają wątpić czy aresztowano faktycznego sprawcę morderstwa. Wraz z prywatną detektyw, Nataszą Kamieńską odkrywają kolejne zbrodnie i kolejnego podejrzanego.

Jeśli lubicie kryminały z wartką akcją, strzelaninami, pościgami samochodowymi lub chociażby mrocznym, krwawym klimatem to się srogo zawiedziecie. "Niebezpieczna sekwencja" jest książką, której fabuła rozkręca się powoli, szczegóły policyjnego śledztwa są analizowane do granic możliwości, mnogość bohaterów wprowadza chaos i zamieszanie a liczna fałszywych tropów wystarczyłaby na samodzielną powieść. Mi się podobało. Napisać coś tak skomplikowanego i nie popełnić błędu, jest naprawdę sztuką. Jako osobie nie znającej języka rosyjskiego, niejaką trudność sprawiły imiona naszych bohaterów, a szczególnie naprzemienne używanie ich oryginalnych wersji i przydomków. Czasem łapałam się na tym, że nie wiem czy mowa o policjancie czy może o ofierze, brzmiały bardzo podobnie. Wrażenie chaosu potęguje również fakt, że bohaterów głównych i pobocznych jest naprawdę wielu i większość z nich obraca się w hermetycznym środowisku łyżwiarzy i trenerów. W przypadku kryminałów proceduralnych, gdzie mamy do czynienia z dużą liczbą przesłuchań, nie da się uniknąć powtórzeń. Również tutaj, ten sam temat poznawaliśmy z wielu punktów widzenia i często skopiowane były całe zdania, do których dodawany był jeden malutki szczególik. I właśnie na te detale czytelnik powinien zwracać baczną uwagę, gdyż jeśli choć raz stracimy wątek, lub zamyślimy się i zaczniemy czytać bez zrozumienia, to trudno będzie nam się odnaleźć w fabule.Całość została skomponowana w ten sposób, że każdy nowy świadek czy postać, opowiada samodzielną, rozbudowaną historię, która obrazuje szerszy krajobraz. "Niebezpieczna sekwencja" to tak naprawdę kolorowy kolaż opowiadań, które za pomocą umiejętnej ręki, zostają połączone w dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach całość. 

Zdecydowanie największym bohaterem tego kryminału jest łyżwiarstwo figurowe w całej swojej krasie. Nie wiem na ile przedstawione realia są prawdziwe a ile to fikcja literacka, jednak nawet jeśli znikomy procent tego co pisze autorka jest prawdą, to jest się czym martwić. Rosyjscy sportowcy wykluczeni zostali z ostatniej olimpiady zimowej ze względu na aferę dopingową. Aleksandra Marinina pokazuje, że problem z niedozwolonymi substancjami jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Sport ten trawi korupcja, wyniki są ustawiane a łyżwiarze sprzedawani niczym bydło. 
Kariera łyżwiarza rozpoczyna się bardzo wcześnie i trwa zazwyczaj krótko. Już 5-latkowie, u których dostrzeżono talent lub posiadają dobre warunki fizyczne, rozpoczynają wyczerpujące treningi pod okiem swojego pierwszego trenera. Rozpoczyna się katorżnicza praca na lodowisku, nawet po kilka godzin dziennie i "rozjeżdżanie" coraz to nowych łyżew, które trwa nawet kilka miesięcy. Upadki, wysiłek fizyczny i stres mają wpływ na zdrowie sportowca. Jednak jeśli myślicie, że dzięki ciężkiej pracy udaje im się stanąć na podium i zdobyć złoty medal, to jesteście w błędzie.  Sukces składa się z wielu czynników i sam łyżwiarz jest zaledwie do niego dodatkiem. Prawdziwymi kowalami sukcesu sportowca są trenerzy, urzędnicy, członkowie Federacji Łyżwiarskiej czy nawet rodzina. Miejsca na podium są kupowane, sędziowie dobierani według potrzeb. Ograniczony jest dostęp do "lodu" dla trenerów, którzy nie są darzeni sympatią. Jeśli sportowiec pragnie wyjechać za granicę, gdzie ma realną szansę na dalszy rozwój kariery, decydenci często nie wyrażają na ten wyjazd zgody. Inaczej sprawy się mają, jeśli łyżwiarza stać na to by się "wykupić". Łyżwiarstwo figurowe to także arena walk pomiędzy trenerami, którzy dosłownie "wyszarpują" sobie co bardziej utalentowanych uczniów. Często się zdarza, że po udanym występie dany solista czy para, nie dostają się na podium, ponieważ miejsca medalowe były z góry "zarezerwowane" dla tych trenerów (zauważcie, że nie chodzi o samych sportowców), którzy oddali Federacji przysługi. Mam wielką nadzieję, że to jak autorka widzi scenę rosyjskiego łyżwiarstwa figurowego, jest jedynie fikcją literacką lub reliktem minionej epoki (mowa o czasach komunizmu). Chcę wierzyć, że sukcesy drugich najlepszych łyżwiarzy na świecie, są efektem ich talentu i włożonego wysiłku a nie kupionych not sędziowskich. Jednak jak jest naprawdę zapewne nie dowiem się nigdy.

Jak napisałam we wstępie do mojej recenzji Rosja jest stanem umysłu. A dlaczego? Akcja książki dzieje się w 2012 roku, czyli niespełna 7 lat temu, lecz równie dobrze mogłoby to być lat 70. Czytając Marininę odnosiłam wrażenie, że pomimo wprowadzonego ustroju demokratycznego, nic się tam nie zmieniło. Nadal rządzi korupcja, nepotyzm i kolesiostwo. Według najnowszych danych z roku na rok wzrasta liczba wręczanych łapówek, rośnie też ich wielkość. Nawet śledztwo nie może być prowadzone bez "przysług". Adwokaci w Rosji mają ciężką pracę, gdyż apart policyjny utrudnia im dostęp zarówno do oskarżonych czy świadków jak i dokumentów. Często muszą czekać tygodniami, po wypełnieniu ton papierów. Żeby obejrzeć miejsce zbrodni potrzebna jest zgoda dzielnicowego, oczywiście pokwitowana łapówką. Zresztą wszystko działa zdecydowanie sprawniej i szybciej, jeśli podlane zostanie odpowiednią ilością zupy rublowej (i wódką). 
Jak już mówiłam "Niebezpieczna sekwencja" jest kryminałem proceduralnym, jednak w przeciwieństwie do swoich angielskich czy amerykańskich koleżanek, śledztwa rosyjskie to raczej metoda dedukcji i przesłuchania świadków, niż analiza miejsca zbrodni czy materiałów. Brak tutaj linii papilarnych, dowodów rzeczowych czy badań laboratoryjnych. Technologia do Rosji jeszcze nie dotarła. Gdyby nie dwóch hakerów komputerowych, to śmiało mogłabym umiejscowić akcję tego kryminału w latach 50. Szczególnie jeśli nasi bohaterowie chodzą w dresach ortalionowych i piją herbatę ze szklanek. A wyzwolone kierowniczki w korporacjach nie myślą o niczym innym tylko o gotowaniu dla obcych mężczyzn, żeby tylko czasem nie zgubili brzuszka. Dla mnie to totalna fantasmagoria. 

"Niebezpieczna sekwencja" to książka do której trzeba mieć sporo cierpliwości, jednak jeśli damy jej szansę to odwdzięczy się nam z nawiązką. Mnie zdecydowanie zachwyciła i nawet fakt powolności fabuły, chaosu oraz zbyt dużej liczby mało rozpoznawalnych bohaterów, nie miał znaczącego wpływu na jej odbiór. Było ciekawie, zabawnie a co najważniejsze poznałam masę faktów z życia łyżwiarzy i całej dyscypliny sportowej, faktów jednocześnie fascynujących i zatrważających. Zdecydowanie polecam tym , którzy nie boją się grubych książek. Reszcie zresztą też.

P.S Czy uwierzycie mi jeśli powiem, że to już 31 tom? Ja byłam pod wrażeniem.

Tytuł : "Niebezpieczna sekwencja"
Autor : Aleksandra Marinina
Wydawnictwo : Czwarta Strona
Data wydania : 3 października 2018
Liczba stron : 648
Tytuł oryginału : Ангелы на льду не выживают




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
http://czwartastrona.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger