"Ameryka w ogniu" Omar el Akkad

     Jeśli myślicie, że "Ameryka w ogniu" to kolejna książka wzorowana na "Igrzyskach śmierci" czy trylogii "Delirium, to jesteście w błędzie. Tym razem nie mamy do czynienia z młodą, odważną i obdarzoną specjalnymi zdolnościami bohaterką, która ratując świat (lub to co z niego zostało) spotyka młodego, odważnego i obdarzonymi specjalnymi zdolnościami bohatera (tutaj zależnie od kaprysu autora-postać ta jest znajduje się po jasnej albo ciemnej stronie mocy). Egipski autor Omar El Akkad napisał powieść, która łączy w sobie mroczny klimat "Drogi" McCarthiego z ludzkim okrucieństwem gubernatora Philipa Blaka z komiksu "The walking dead" i późniejszego serialu o tym samym tytule. Z pewnością nie jest to dzieło dla grzecznych dziewczynek tylko mądra i niezwykle współczesna powieść fantastyczna, w której wizja przyszłości nie wydaje się do końca nierealna.

Rok 2074. W Stanach Zjednoczonych wybucha druga wojna secesyjna. Zarzewiem konfliktu był spór odnośnie nowego prawa, które zakazywało wykorzystywania paliw kopalnianych w przemyśle i życiu codziennym. Kiedy północ była zgodna co do tego, żeby całkowicie przestawić się na odnawialne źródła energii, Południe postawiło opór. W konsekwencji stany zostały podzielone i rozpoczęły się działania wojenne. Sara Chestnut miała niespełna 6 lat kiedy wybuchła wojna. Po śmierci ojca, wraz z rodziną zmuszona zostaje do zamieszkania w obozie dla przesiedleńców. Młoda dziewczyna zaprzyjaźnia się z tajnym funkcjonariuszem, który pod wpływem manipulacji zmienia ją w śmiercionośne narzędzie zbrodni. Decyzje Sarat będą miały ogromy wpływ nie tylko na życie jej rodziny ale również na losy przyszłych pokoleń. 

Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, że chociaż poddana głębokiej krytyce, książka jest rewelacyjnym dziełem literatury współczesnej i chętnie widziałabym więcej takich na księgarnianych półkach. Piszę to tylko po to, gdyż znam obyczaje czytelników i wiem, że sugerują się zazwyczaj samym początkiem recenzji, w szczególności jeśli jest negatywny. Tak więc do dzieła. 
Największym minusem tej powieści (którą nadal uważam, za arcydzieło) jest fakt, że cała fabuła oparta została na konflikcie, który nie miał racji bytu. Książki fantastyczne można pisać w dwójnasób : albo wymyślając całkowicie nowy świat, któremu daleko do rzeczywistości albo oprzeć się na jednym prawdopodobnym wydarzeniu, które w znaczący sposób zmieni nasze życie. Autor próbował skorzystać z tego drugiego schematu jednak poszedł w tym za daleko. Wydarzenia z książki, choć bardzo chciałam w nie uwierzyć, NIGDY nie mogłyby być prawdopodobnym  scenariuszem przyszłości znanego nam świata. Już mówię dlaczego. Po pierwsze II Wojna Secesyjna jest dokładnym powieleniem tej pierwszej, gdzie niewolników zastąpiono paliwami kopalnianymi a reszta została taka sama. Czy autor naprawdę uważa, że od ostatniego konfliktu społeczeństwo amerykańskie nie przeszło metamorfozy? Nie nauczyło się na błędach? Czy widząc jaki wpływ na środowisko ma fakt używania ropy naftowej, i tu już nie chodzi o dziurę ozonową czy smog tylko o wiele groźniejsze konsekwencje (Floryda jest pod wodą), naprawdę zaangażowali by się w ten konflikt? Takie traktowanie ludzi południa jest niezwykle krzywdzące. Tak jak by te 150 lat, które upłynęły od podpisania rozejmu, nie miało wpływu na zmianę ludzkiej mentalności i stereotypów. Obywatele Stanów Południowych to nadal pruderyjni konserwatyści, nietolerancyjni bawełniani baronowie, ceniący tradycję i bojący się wszelkiej odmienności. Myślę, że cokolwiek zbudowane na takim założeniu musi się rozsypać jak domek z kart. 
Ponadto rok 2074 to czas kiedy Afryka i Azja są jedynym bezpiecznym supermocarstwem, najstabilniejszym miejscem na Ziemi. Really? Myślę, że takie zmiany  nie byłyby możliwe do dokonania w 500 lat a co dopiero w 50. Kontynenty te muszą najpierw uporać się z własnymi problemami.
Długo się zastanawiałam dlaczego autor wymyślił świat, który nie miałby prawa bytu i w końcu coś dostrzegłam, swoiste odwrócenie ról jako sposób na napiętnowanie zachodniego stylu życia i polityki. Omar el Akkad nie używa jednak "mowy nienawiści"tylko nakreśla problem i ostrzega przed konsekwencjami. Ameryka jest na kolanach, ludzie mieszkają w obozach, otrzymują pomoc humanitarną z Chin, żyją w nędzy. Szybko rozprzestrzeniają się choroby i w tym największa z nich jaką jest terroryzm. Ucierpiało również środowisko naturalne. Dzięki rabunkowej działalności człowieka i nie szanowaniu konwencji dotyczących ochrony środowiska, stopniały czapy lodowców co doprowadziło do zatopienia części kontynentu. Na dokładkę kilka południowych stanów zostało zaanektowane przez Meksyk. Ameryka leży i jęczy czekając na ostateczny cios. To typowy scenariusz, w którym to kat staje się ofiarą. Autor daje nam, ludziom Zachodu (gdyż w książce mowa też o Europie), do myślenia. Każe się zastanowić czy polityka którą prowadzimy, w różnych dziedzinach naszego życia, nie doprowadzi do tragedii. A może książka ta jest ostrzeżeniem? Próbą powiedzenia, że reszta świata ma już dość ekspansywnej polityki i szerzenia demokracji na siłę? Żebyśmy uważali, bo zemsta może boleć?

Dochodzimy  do naszej głównej bohaterki, którą jest Sarat. Muszę wam powiedzieć, że okazała się ona dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem, a każda jej akcja wywoływała moją natychmiastową reakcję emocjonalną. Sarat nie da się lubić, ją trzeba nienawidzić. Jest brutalna, okrutna, perfidna. A jednak ją rozumiem. Widziałam co powodowało jej zachowaniem, dlaczego stała się potworem. Musicie mieć na uwadze, że Sarah miała jedynie 6 lat kiedy zamordowano jej ojca. W przeciągu dwudziestu lat akcji fabularnej dziecko to zostawało poddawane codziennej manipulacji, przeżyło koszmar, zostało zaprogramowane. Ona się taka nie urodziła, była słodką małą dziewczynką bawiącą się ze swoją siostrą. To wojna obudziła w niej coś mrocznego, co sprawiło że stała się bronią. Autor w realistyczny sposób przedstawia psychikę ofiary. Stara się odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób wojna wpływa na nasze życie. To co się stało z Sarat sprawiło, że choć w ułamku procenta zobaczyłam jak działa umysł zdesperowanego, opętanego wolę walki i demonami zemsty, człowieka. Był to obraz jednocześnie fascynujący i przerażający. 

"Ameryka w ogniu" to kawał świetnej powieści science fiction, która daleko wykracza poza ramy gatunku. Jest pełna symboliki, metafor, porównań i ukrytych ostrzeżeń. Jej przerysowanie i karykaturalność są zabiegiem zamierzonym, mającym zwrócić uwagę czytelnika na to co robią wielcy tego świata. Lektura ta wprost prowokuje do dyskusji i przemyśleń, jest pełna scenariuszy najbliższej przyszłości połączonych w jedną całość i niestety żaden z nich nie jest dla nas optymistyczny. Uważam, że jest to jedna z mądrzejszych książek tego roku i z chęcią obejrzałabym ekranizację. Może Netflix się nią zainteresuje? Koniecznie musicie przeczytać.


Tytuł : "Ameryka w ogniu"
Autor : Omar el Akkad
Wydawnictwo : W.A.B
Data wydania : 22 sierpnia 2018
Liczba stron : 400
Tytuł oryginału : American War


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
https://www.gwfoksal.pl/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger