"Kocia kołyska" Kurt Vonnegut

     Jest to jedna z tych recenzji, w których nie muszę ukrywać spojlerów, bo jestem przekonana, że każdy z was czytał tę książkę. Oczywiście to tylko żart. Niemniej jednak, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście to bierzcie się do roboty, to nie "Chłopi", tutaj jest zabawnie, filozoficznie i ze smakiem. Owszem znajdzie się sporo osób, które tytuł ten poddadzą głębokiej krytyce, zarzucą jest fragmentaryczność i brak konsekwencji w dążeniu do punktu kulminacyjnego. Ja osobiście nie zgadzam się z tą opinią. Dzieło Vonneguta to wyjątkowo skoncentrowana, wyważona i dowcipna książka, która porusza dwa jednakowo ważne tematy. Jednym z nich jest wykorzystywanie nauki do tworzenia śmiercionośnej broni a drugim szalone, bałwochwalcze wręcz podejście do religii. Mało kto z nas, zdaje sobie jednak sprawę, że te z pozoru dwa odrębna tematy, mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. 

Początkujący Pisarz planuje napisać książkę, o dniu w którym wybuchła pierwsza bomba atomowa. Jej bohaterem ma być jej wynalazca Feliks Hoeniker. Jednak zamiast siedzieć wygodnie przy własnym biurku niespodziewanie trafia na wyspę San Lorenzo, gdzie stanie się obserwatorem rzeczywistej zagłady Ameryki. Wariacje Vonneguta na temat ludzkiej pomysłowości i zamiłowania do zabaw i gier obrazują kondycję naszej cywilizacji, w której ludzie wolą uciekać w fantazję i kłamstwa, zawierzyć choćby najbardziej nieprawdopodobnej religii niż zmagać się z rzeczywistością i prawdą. 

Przyjrzyjmy się bliżej pierwszemu, poruszonemu przez autora tematowi. Vonnegut stawia tezę, że to nie szaleniec i jego zabawy doprowadzą do zagłady naszego świata, tylko zwykli ludzie, w pełni władz umysłowych. Feliks, szanowany i inteligentny naukowiec, wymyśla Lód-9, pierwszą bombę atomową, której użycie będzie miało katastrofalne konsekwencje. O projekcie dowiadują się dzieci mężczyzny, które pragną wykorzystać broń do swoich własnych celów. Prosta, bezrefleksyjna, wręcz nudna Angela, sprzedaje sekret Amerykanom w zamian za co...? Za męża playboya. Przypatrzcie się temu bliżej. Dziewczyna mogła mieć wszystko : pieniądze, sławę, dożywotnią emeryturę, szacunek, a co wybrała? Rzecz zupełnie absurdalną. Wybór ten symbolizuje te, których dokonują tysiące ludzi na całym świecie, ogarniętym manią konsumpcjonizmu. Zapomnieliśmy o tym co ma jakąkolwiek wartość i zadowalamy się tym co sprzedają nam spece od marketingu. Ale jeśli myślicie, że nie może być gorzej to czytajcie dalej. Kolejne z dzieci sprzedaje "projekt" Sowietom w zamian za co? "Brudny" weekend na Cape Cod z małym rosyjskim tancerzem. Tutaj nie dość, że mając możliwość wyboru bohater w pierwszej kolejności starał się zaspokoić własny popęd, to jeszcze pokazał, że tak naprawdę jesteśmy zwierzętami, których jedynym celem jest prokreacja. To co zrobił trzeci z rodzeństwa niech pozostanie słodką tajemnicą. Ważne jest to, że "urządzenie" służące do zagłady świata, trafiło w zupełnie niepowołane ręce. Jednak czy tak nie jest zawsze? Kurt Vonnegut napisał swoją książkę w samym środku zimnej wojny, kiedy wyścig zbrojeń pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim trwał w najlepsze. Ten spór o Lód-9 jest tak naprawdę metaforą na otaczający autora świat. Tam również trwają przepychanki, kto będzie pierwszy, kto stworzy "narzędzie", które będzie w stanie zniszczyć nie tylko jedno miasto, a cały świat. I dostajemy odpowiedź na to pytanie. Okazuje się bowiem, że nie ważne w czyje ręce trafi broń, zawsze będą to ręce szaleńca. Czy oznacza to, że każdy z nas jest w głębi duszy psychopatą?

Kolejnym ważnym tematem, który podejmuje autor jest religia, a dokładniej bokononizm. Religia ta, której założycielem był Bokonon, przeciwstawia się powadze i drążeniu rzeczywistości. Jej wyznawcami byli mieszkańcy wyspy San Lorenzo, miejsca którego pierwowzorem mogła być Dominikana. W moim odczuciu jest to najlepsza fikcyjna religia, jaka kiedykolwiek została wymyślona a jej najważniejszy rytuał, obrzęd boko-maru, czyli bratanie dusz polegające na stykaniu się stopami, jest fenomenalny, bo sprawia, że jest ona uniwersalna. Bo czy jest tutaj ktoś, kto nigdy nie dotykał podeszwami stóp, nóg innej osoby? Co prawda w świecie rzeczywistym efekty tego kontaktu są raczej mało spektakularne, jednak wprowadzając ten rytuał, autor sprawił, że staliśmy się jedną wielką rodziną. Najpiękniejsze w bokononiźmie jest jednak to, że pomimo faktu iż jest oficjalnie zakazany, to wszyscy mieszkańcy wyspy włącznie z największym przeciwnikiem tej religii Papą Monzano, są jego wyznawcami. Paradoks prawda? Jednak nie zapominajmy, że Vonnegut uwielbia paradoksy, stawia wręcz tezę, że nasze życie jest jednym wielkim kłamstwem. Cały bokononizm, również okazuje się być kłamstwem, gdyż to właśnie ono stanowi jego istotę. Jednak autor brzmi tak przekonująco, tak dobrze zbudował cały trzon religii, jak również jej otoczkę, że czytelnicy to kupują. Jedno mądre kłamstwo Bokonona stworzyło dobrze "prosperującą" religię.

Pewnie zastanawia was co łączy te dwa tematy : broń masowego rażenia i religię. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Potencjalne zniszczenie naszego świata nie jest tematem zabawnym. Raczej wywołuje ciarki, przerażenie czy lęk. Nie potrafimy i nie chcemy o tym myśleć. Modlimy się by park Yellowstone nie wybuchł na naszych oczach a wszelkiego rodzaju asteroidy omijały ziemską orbitę. Choć temat apokalipsy jest naprawdę trudny autorowi udało się przedstawić go w ciepłych barwach, a momentami nawet wyśmiać. Jeśli bowiem coś zostanie przedstawione w komediowy sposób to jest szansa, że przestaniemy się bać o tym myśleć i zaczniemy zastanawiać się co zrobić by uratować świat. Musicie pamiętać w jakich latach pisana była ta książka. Ludzie po dwóch stronach oceanu bali się, że zimna wojna zakończy się nuklearnym holokaustem. Wydaje mi się, że humor był faktycznie najskuteczniejszym sposobem na to, by ludzie zaczęli działać. Autor czyniąc fakt zagłady zabawnym kłamał, jednak kłamstwa te były bardziej użyteczne niż prawda. Czytelnik był w takiej samej sytuacji jak mieszkańcy San Lorenzo, którzy nie mogli przetrwać bez swojej zakłamanej religii. 

Kurt Vonnegut to fenomenalny pisarz, a jego dzieła pomimo upływu czasu, nadal są aktualne. Trochę magiczny, trochę bluźnierczy ale na pewno prześmiewczy : tak w skrócie można scharakteryzować styl autora. Satyra w tej powieści jest  uszczypliwa, cynizm wszechobecny a sens daremności i bezcelowości ekstremalny. Nie da się tej książki nazwać inaczej niż arcydziełem . Tutaj nie ma co polecać, po prostu każdy człowiek musi przeczytać tę książkę.


Tytuł : "Kocia kołyska"
Autor : Kurt Vonnegut
Wydawnictwo : Zysk i S-ka
Data wydania : 28 stycznia 2018
Liczba stron : 360
Tytuł oryginału : Cat's Cradle


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :  




 
 
 
 
            Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
 




1 komentarz:

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger