"Nie otwieraj oczu" Josh Malerman
4
apokalipsa
,
Czarna Owca
,
dzieci
,
horror thriller
,
Malerman
,
obcy
,
przemoc
,
samobójstwo
,
śmierć
,
thriller psychologiczny
,
ucieczka
,
wirus
,
wzrok
,
zagłada
,
zło
Od zawsze wiadomo, że to czego nie widzimy jest o wiele bardziej przerażające niż to co widzialne. Właśnie dlatego to japońskie horrory są najbardziej cenione i uznawane przez krytyków. Ich reżyserzy nie używają skomplikowanych efektów specjalnych do budowania napięcia i klimatu grozy. To sposób w jaki manipulują cieniami, dźwiękiem i tłem czy scenerią tworzy ich wyjątkową atmosferę. Jest ona bardziej przerażająca i oddziałująca na widza niż latające w powietrzu flaki i wybuchające bomby. "Nie otwieraj oczu" to jeden z lepszych horrorów psychologicznych jakie przeczytałam w ostatnich latach. I choć film mnie nie zachwycił, pomimo znakomitej gry aktorskiej Sandry Bullock, tak lekturę powieści jak najbardziej polecam.
Po pięciu latach, odkąd pojawiło się to coś, pozostała garstka
ocalałych. Jednymi z nich są Malorie i dwójka jej małych dzieci.
Mieszkając w opuszczonym domu nad rzeką, Malorie od dawna marzyła o
ucieczce do miejsca, w którym jej rodzina mogłaby być bezpieczna. Ale
podróż ta będzie przerażająca: ponad trzydzieści kilometrów, łódką, w
dół rzeki z zasłoniętymi oczami, polegając jedynie na inteligencji
Malorie i wytrenowanym słuchu jej dzieci. Jeden błędny ruch i zginą. Coś
je śledzi. Lecz nie wiadomo, czy to człowiek, zwierzę, czy potwór?
Josh Malerman jest malarzem. Jednak posiada artystyczną duszę która każe mu tworzyć. Pisząc swój debiut literacki pewnie się nie spodziewał, że książka osiągnie taki sukces i stosunkowo szybko doczeka ekranizacji. Na jednym z zagranicznych portali literackich przeczytałam, że Malerman docelowo planuje cykl powieści, których wspólnym mianownikiem będą zmysły. Był już wzrok, następny w kolejności ma być słuch. Muszę przyznać, że już się nie mogę doczekać.
"Nie otwieraj oczu" jest jedną z tych książek, od których nie da się oderwać. Jest to dość dziwne ponieważ w gruncie rzeczy, nic wielkiego, spektakularnego się tutaj nie dzieje. Ba, momentami miałam wrażenie że bohaterowie utknęli w miejscu, przyczaili się i nasłuchują. I mogli tak siedzieć godzinami. Jest to jedna z nielicznych książek, w których pomimo braku typowej akcji, cały czas coś się dzieje. Wielkim wydarzeniem jest jakiś dźwięk, zamruganie oczami, przypadkowe dotknięcie. Owszem są tutaj momenty kulminacyjne, jak przeprawa przez wodospad czy przerażająca scena na strychu, które sprawiają że czytelnik wstrzymuje oddech. Chyba nie będzie to kłamstwem czy nadużyciem jeśli powiem, że jest to jedna z najbardziej wstrząsających książek jakie czytałam. Jakiś czas temu byłam w kinie na znakomitym filmie "Ciche miejsce", który opowiada historię pięcioosobowej rodziny, która stara się przetrwać w świecie pełnym potworów, które stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo, a zwabia je najmniejszy hałas. Paradoksalnie film ten, w którym bohaterowie praktycznie ze sobą nie rozmawiają, nie wydają żadnych dźwięków, dostał nominację do Oscara za Najlepszy Montaż Dźwięku. Choć pisarze nie mają wsparcia w muzyce, tylko muszą posługiwać się językiem by wprowadzić odpowiednią atmosferę to muszę przyznać, że książka ta miała własną melodię : szum rzeki, szelest liści, śpiew ptaków. Zmysły naszych bohaterów były wyostrzone niczym u zwierząt, tylko dzięki nim byli w stanie przetrwać.
Lubię kiedy autorzy zachowują coś dla siebie, nie odkrywają przed nami wszystkich kart, do końca pewne fakty utrzymują w tajemnicy. Tak było w przypadku "Nie otwieraj oczu". Wiadomo, że mamy do czynienia ze światem na skraju zagłady, światem w którym to ludzie stali się gatunkiem zagrożonym. Przeżyła zaledwie garstka, i musi się ukrywać. Już nigdy nie zobaczą zielonych łąk, opuszczonych miast, niebieskiego nieba czy czerwonej krwi. Wszystko zaczęło się w Rosji i szybko rozprzestrzeniło na całą planetę. Autor nie zdradza z czym mamy do czynienia. Czy to jest wirus? Czy bakteria? A może przybysze z kosmosu? Jedno jest pewne : człowiek po kontakcie z tym "czymś" traci zmysły, staje się agresywny a w końcu popełnia samobójstwo. Kiedyś telewizja Discovery wyprodukowała program o 10 potencjalnych kataklizmach, które mogą doprowadzić do zagłady ludzkości. Jednym z nich była pandemia wścieklizny. Człowiek zakażony tym wirusem staje się niczym zombie, choć mózg przestał funkcjonować, ciało nadal jest sprawne. Chory atakuje innych. "Coś" u Malermana również wpływało na ludzką psychikę, manipulowało i zezwierzęcało zaatakowanych osobników. Jedyną szansą na to, by się obronić i przeżyć, było życie w całkowitej ciemności, z przepaską na oczach.
Autor w fenomenalny sposób przedstawia nam wizję rozpadającego się świata i więzi międzyludzkich. Narracja prowadzona jest dwutorowo, w teraźniejszości gdzie towarzyszymy Malorie i dwójce dzieci, oraz cztery lata wcześniej, kiedy kobieta dopiero dowiedziała się, że jest w ciąży, a świat po raz pierwszy usłyszał o tajemniczym "wirusie"(będę używać tego określenia na potrzeby recenzji). Na samym początku jest dość niewinnie. Ludzie zasłaniają okna, przyciemniają szyby, unikają miejsc publicznych. Bezpieczniej jest zostać w domu niż chodzić do pracy. Zamiera życie towarzyskie, ludzie stają się nieufni i wolą trzymać się na uboczu. Nikt nie wie co się dzieje, znikąd nie przychodzi wytłumaczenie. Potem jest już tylko gorzej. Dochodzi do morderstw. Ludzie rzucają się sobie do gardeł. Ulice spływają krwią. Wszystko to dzieje się w błyskawicznym tempie. Ci, którym udaje się przeżyć, muszą się bardzo pilnować, muszą nauczyć się funkcjonować w ciemności. Autor ma niezwykle sugestywny styl pisania. Czytając miałam wrażenie, że towarzyszę naszym bohaterom, biorę udział w wydarzeniach a nie tylko przyglądam się z boku. Przytoczona przez niego wizja "nowego" świata jest przerażająca. Udowadnia, że najbardziej boimy się tego co nieznane bo nie wiemy jak z tym walczyć. Na wirusy są antybiotyki, na bakterie szczepionki, na ufoludki wiara lub supertajna broń, a jak znaleźć remedium na coś co nie ma nazwy? Osobiście bardzo mi się podobało to niedopowiedzenie. W końcu nie zawsze musimy znać przyczynę naszych lęków prawda?
My, ludzie, jesteśmy wzrokowcami. Obserwujemy otaczający nas świat. Nasze domy mają okna po to byśmy widzieli co się dzieje na ulicy, byśmy mogli podglądać sąsiadów i pilnować bawiących się w ogródkach dzieci. Autor, za pomocą "wirusa" zabiera nam zmysł, który być może, jest dla nas najważniejszy. Pozbawiając nas wzroku, pozbawia nas spójnej wizji świata wraz z jego pięknem ale i strachami. Josh Malerman robi fantastyczną robotę budując napięcie, które doprowadza czytelnika do punktu krytycznego. Nie oszukuje, nie daje nam podpowiedzi, nie spojleruje. O tym jak się potoczą dalsze losy bohaterów, dowiadujemy się w czasie rzeczywistym, wraz z nimi. Widzimy ich reakcje, czujemy ich strach. Jest on tym większy, gdyż to co nam zagraża nie ma kształtu. Malerman bawi się z czytelnikami, pozwala pobawić się w twórcę. W głowie każdego z nas "wirus" przyjmie inną postać. Dla jednych będzie małą istotką rodem z powieści "Intruz" Stephanie Mayer, dla drugich niewidocznym organizmem dla jeszcze innych fruwająca pleśnią lub widmem. Ilu ludzi tyle obrazów. Autor pozwala nam tym samym spersonifikować własne strachy, nadać im odpowiednią formę.
"Nie otwieraj oczu" jest jedną z lepszych książek jakie przeczytałam, musicie jednak pamiętać, że to nie akcja jest tutaj najważniejsza, no bo ile można opowiadać o trójce ludzi na łodzi? Ważne jest to co czai się w powietrzu, jak wpływa na nasze zachowanie i działania. Malerman we wspaniały sposób przedstawił schemat działania człowieka w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Pokazał nam matkę, która boi się nadać swoim dzieciom imiona, gdyż świat w którym przyszło im żyć stał się bezosobowy. Dla mnie, matki dwójki dzieci, wizja ta jest przerażająca : żyć w świecie gdzie umarła cała nadzieja, nie móc pokazać tym których się kocha, słońca. Nawet teraz, już prawie tydzień po przeczytaniu powieści, nadal czuję dreszcze. Polecam dorosłym czytelnikom.
Tytuł : "Nie otwieraj oczu"
Autor : Josh Malerman
Wydawnictwo : Czarna Owca
Data wydania : 16 stycznia 2018
Liczba stron : 304
Tytuł oryginału : Bird box
Za możliwość przeczytania książki i jej zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Myślę że ta książka będzie ciekawa pod względem psychologicznym, więc chętnie po nią sięgnę. 😊
OdpowiedzUsuńKoniecznie chcę przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta książka, bo fabuła wydaje się niesamowicie nietypowa. Poza tym lubię książki, które które w przeważającej mierze skupiają się na psychice bohaterów. Zapowiada się obiecująco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Ja oglądałam film i to był dla mnie przesyt dreszczyku, więc nie sięgnę po książkę ;)
OdpowiedzUsuń