'Pierwsza osoba" Richard Flanagan

     Zawsze fascynowali mnie "ghostwriterzy", ludzie którzy piszą za pieniądze. Tworzą biografie i powieści, reklamy i opowiadania. Często wyrzekają się własnego imienia i sławy, wybierając gotówkę i święty spokój. Jakie to musi być fascynujące siedzieć naprzeciwko kogoś z "przeszłością", słuchać jego zwierzeń i myśleć o tym, jak przełożyć je na papier. Zawsze mnie zastanawiało czy pomiędzy pisarzem a jego "pracodawcą" wytwarza się więź, przyjaźń, a może nawet miłość? Czy też jest to jednorazowy kontrakt oparty na zasadzie zależności : klient - usługodawca? Jak tylko przeczytałam opis książki Richarda Flanagana, to pomyślałam, że właśnie nadarza się świetna okazja, by dostać odpowiedzi na moje pytania. Bo któż lepiej mi ich udzieli niż pisarz najwyższej klasy, zdobywca wielu nagród, którego książki są chętnie ekranizowane? I, tak jak się spodziewałam, nie zawiodłam się. Flanagan to jeden z tych twórców od których oczekujemy wiele, a oni sukcesywnie spełniają pokładane w nich nadzieje i zawsze idą o krok dalej. 

W środku nocy Kif Kehlmann, młody, początkujący pisarz, odbiera telefon. Głos z niemieckim akcentem. To Siegfried Heidl, najsłynniejszy oszust w dziejach Australii. Ukradł bankom 700 milionów dolarów i czeka na proces. Wplątany w niejasne powiązania z CIA, NASA i zabójstwo wspólnika, szuka kogoś, kto napisze jego autobiografię. W sześć tygodni.Dla Kifa to propozycja życia – honorarium, wynoszące 10 000 dolarów, mogłoby postawić jego rodzinę na nogi i pomóc mu skończyć własną powieść. Zgadza się. Jednak wraz z postępami w pracy ma coraz więcej wątpliwości.

Na pewno znacie Franka Abengale'a Jr, młodego fałszerza, który w latach 60., podając się za pilotów, lekarzy i profesorów, wyłudził z banków ponad 2,5 mln dolarów. Jeśli już słyszycie, że dzwoni lecz nadal nie wiecie, w którym kościele, to pomyślcie o filmie "Złap mnie jeśli potrafisz". Już wszystko jasne? Pewnie, że tak w końcu ciężko jest zapomnieć tak genialną kreację Leonardo Di Caprio. Okazuje się, że wielkich oszustów było wielu. Jednym z nich był John Friedrich, który sprzeniewierzył kilkaset tysięcy marek, w swoich rodzinnych Niemczech Zachodnich, upozorował własną śmierć i pod fałszywym nazwiskiem wyemigrował do Australii by tam zostać dyrektorem wykonawczym Narodowej Rady Bezpieczeństwa Australii,organu zajmującego się zapobieganiu wypadkom przemysłowym i drogowym). W krótkim czasie po mianowaniu na to stanowisko, zaczął wykorzystywać swoją pozycję do oszukiwania banków na miliony dolarów. Kiedy w końcu udało się go złapać, w 1989 roku, Friedrich zatrudnił tasmańskiego aspirującego powieściopisarza Richarda Flanagana do napisania swojej autobiografii za 10 000 USD. Miał na to zaledwie 6 tygodni. Teraz pewnie się zastanawiacie czy to naprawdę ten sam Richard Flanagan? Czy ten znany dziś pisarz tak cienko przędł, że dziesięć tysięcy dolarów, mogło odmienić jego życie? . Powieść ta, co prawda nigdy nie została napisana jednak jej echa słychać do dziś. Autor postanowił  wykorzystać jej potencjał i stworzyć fikcyjną historię, fikcyjnego bohatera i fikcyjne przestępstwa. Tym, razem zamiast pisania biografii, podjął się stworzenia książki opowiadającej o ludzkiej tożsamości i poszukiwaniu własnego "ja". 

Ziggy Heidl, jest człowiekiem duchem, enigmatyczną, irytującą a jednocześnie niezwykle charyzmatyczną postacią, koszmarem dla  każdego biografisty. Jest niechętny jakiejkolwiek współpracy, choć z drugiej strony na nią nalega, zależy mu na opowiedzeniu prawdy, lecz dzieli się samymi kłamstwami. Potrafi odbierać głuche telefony i kłamać, że ktoś jest na drugiej stronie linii, uczęszcza na wyimaginowane lunche, na poczekaniu wymyśla swoją historię. Tworzy ją na nowo. Muszę przyznać, że podziwiałam cierpliwość i desperację Kifa, to jak za wszelką cenę starał się wydobyć od swojego rozmówce fakty, daty, nazwiska. Choć dostawał same ochłapy, starał się stworzyć z nich historię, napisać Heidla na nowo. Czytając tę książkę zastanawiałam się kim tak naprawdę był ten wielki australijski oszust. Czy faktycznie pracował dla CIA? Czy widział tych wszystkich martwych ludzi w Chile i Indonezji? Czy prawdą jest, że ktoś czyha na jego życie? Flanagan zamiast dostarczyć mi odpowiedzi, stawiał coraz więcej pytań. W końcu zaczęłam się zastanawiać czy Heidl to postać z krwi i kości czy też "cień" człowieka, sylwetka bez substancji. Ciekawiło mnie dlaczego zamiast odpowiadać na pytania zaczynał filozofować, cytować aforyzmy i dawać lekcje życia swojemu słuchaczowi. Może tak naprawdę Ziggy nie wiedział kim jest? Czy kiedykolwiek zdarzyło wam się kłamać? Mówią, że jak człowiek zbyt długo żyje w kłamstwie, to zaczyna brać je za prawdę. A co jeśli całe nasze życie jest wymyślone? Czy jest możliwe, że zapomnimy kim jesteśmy, zgubimy własną tożsamość? Nasz bohater jest postacią, której psychika jest poniekąd schizofreniczna. Nie możemy mu zaufać. A może to on nie może zaufać samemu sobie?
W miarę upływu tygodni Kif zastanawia się czy uda mu się dokończyć książkę i zdobyć pieniądze, których jego rodzina potrzebuje. Zaczyna jeszcze intensywniej starać się zebrać potrzebne informacje i to właśnie wtedy czytelnik zdaje sobie sprawę, że pisarz padł ofiarą manipulacji. Ziggiemu nie chodzi o to by ktoś opisał jego życie. On szuka nowego wyznawcy, nowej ofiary, którą mógłby uwieść. Przyznaje się do tego, że jego życie jest wymyślone, że również i on jest twórcą. Jednak czy możemy mu zaufać? Książka ta jest pełna paradoksów i niedopowiedzeń. Jest to przejażdżka po okręgu.

W książce Flanagana spotkałam jedną z najbardziej kuriozalnych, dziwacznych lecz jednocześnie fascynujących postaci literackich. Tym kimś jest Gene Paley, wydawca bojący się literatury. Uważał że powieści zadają pytania na które nie można odpowiedzieć, wytykają czytelnikom niewiedzę, przypominają im, że życie jest jedną wielką porażką. Lecz najważniejszy powód tego strachu jest o wiele bardziej błahy : nie można na nich zarobić. 
Paley jest nie tylko świetną i wielce znaczącą postacią. Przedstawia on również obraz dzisiejszego rynku wydawniczego i gustów czytelniczych. Niestety obraz ten jawi się w czarnych barwach. Wystarczy spojrzeć na półki w księgarniach by zobaczyć co wybierają kupujący. Będą to tandetne, produkowane na kolanie romanse, powielane i schematyczne kryminały, czy powtarzalna erotyka. Podobnie rzecz się ma z telewizją. Żyjemy w czasach reality show, big brotherów, x factorów i innego rodzaju ogłupiaczy, których jedynym celem jest dostarczenie rozrywki. Obojętne jakiej jakości. Mało kto dziś czyta literaturę piękną, gdyż mało kto ma czas by ją zrozumieć, wszak powieści takie wymagają przemyślenia i analizy. 

Richard Flanagan ma znakomity warsztat i nie boi się z niego korzystać. Jego powieści napisane są pięknym, niemalże lirycznym językiem, choć wydarzenia które opisują często toczą się w brudzie i ubóstwie. Autor nie boi się humoru, stawia sobie za cel rozbawienie czytelnika, choć żarty te często mają słodko-gorzki smak. "Pierwsza osoba" to wspaniała książka a utraconej miłości, marzeniach które dotknęły bruku i ludziach, którzy zakładają maski, gdyż jest to jedyny sposób na zyskanie tożsamości. Nawet byle jakiej. Cieszę się, że są jeszcze twórcy tacy jak Flanagan, którzy nie boją się pisać mądrej, inteligentnej prozy. Książek dla garstki czytelników,  którzy jeszcze wierzą w słowo pisane i mają czas je docenić. Autor daje mi wiarę w to, że nie doczekam czasów kiedy jedyną dostępną książką będzie Harlequin, programem "Trudne sprawy" a gazetą świerszczyki Axela Springera. Polecam wszystkim tym, którzy chcą "więcej". Więcej literatury, piękna, prawdy i słów. 


Tytuł : "Pierwsza osoba"
Autor : Richard Flanagan
Wydawnictwo : Literackie
Data wydania : 27 lutego 2019
Liczba stron : 452
Tytuł oryginału : First Person


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :  




 
 
 
 
            Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

4 komentarze:

  1. Wydawca bojący się literatury - przyznam, że mnie również ta postać zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zachęcająco piszesz o tej książce. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tej książce wcześniej, ale po tej recenzji czuję, że muszę ją przeczytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger