"Całkiem sama" Mary Higgins Clark

Sposobów na napisanie dobrego thrillera czy powieści kryminalnej jest naprawdę mnóstwo. Niektórzy autorzy poruszają się w klimatach noir, inni korzystają z elementów gore. Natkniemy się na książki pisane z humorem i te, które wywołają dreszcz na naszych plecach. Ilu autorów tyle stylów. Mary Higgins Clark jest z pewnością autorką, która umie pisać i cały czas trzyma ten sam, wysoki poziom. Można śmiało powiedzieć, że znalazła swoją niszę, a jej powieści kryminalne bardziej przypominają zagadki Sherlocka Holmesa niż horrory Stephena Kinga. "Całkiem sama" to powieść dla wszystkich czytelników. To jedna z tych książek po które sięgamy mając ochotę na coś mało wymagającego a jednocześnie trzymającego w napięciu. Książka idealnie pasująca do kubka gorącej herbaty i puchatego koca. Jeśli odrzucimy na bok wysokie oczekiwania i nastawimy się tylko i wyłącznie na rozrywkę, to obiecuję że czas spędzony z tą pozycją będzie bardzo dobrze wykorzystany a my wyjdziemy z tego spotkania zadowoleni. 

Celia Kilbride, specjalistka od szlachetnych kamieni i biżuterii, postanawia popłynąć w podróż luksusowym statkiem wycieczkowym, mając nadzieję, że dzięki temu uniknie natrętnego zainteresowania mediów po strasznym, upokarzającym przeżyciu, gdy w przeddzień ślubu jej narzeczony został aresztowany. Na statku spotyka osiemdziesięciosześcioletnią lady Emily Heywood, właścicielkę bezcennego szmaragdowego naszyjnika. W trzecim dniu podróży lady Em zostaje znaleziona martwa w swojej kabinie… a naszyjnik znika.


Dacie wiarę, że to już 11 tom cyklu o Alvirah i Willym? Mary Higgins Clark jest z nami już prawie 20 lat. To właśnie na jej powieściach uczyłam się języka angielskiego. Teraz, mieszkając za granicą i posługując się tym językiem na co dzień, chciałabym podziękować autorce za pomoc. Niektórzy, złośliwi ludzie powiedzą, że z roku na rok, z książki na książkę, powieści Clark są coraz słabsze. Spotkałam się nawet z opinią, że to nie autorka lecz jej wnuki, wzięły się za pisanie kolejnych tomów. Nie wiem czy to ze względu na sentyment czy po prostu taki mam gust, jednak uważam, że nie jest to prawdą. Autorka trzyma poziom i choć zagadki są dość schematyczne a pomysły na fabułę, wykorzystane już przez innych, to Clark zrobiła wszystko co mogła by nadać im pozorów oryginalności i nowości. Temat  morderstwa, gdzie podejrzanymi jest grupka, przebywających w tym samym miejscu ludzi, jest naprawdę oklepany. Bawiła się w to już Agatha Christie i wielu autorów po niej. Jakiś czas temu czytałam rewelacyjną książkę "Dziewczyna z kabiny numer 10", gdzie również doszło to morderstwa na statku. Moim zdaniem takie powieści są fascynujące, gdyż czytelnik od samego początku zna mordercę, przebywa z nim, słucha go, jedynie nie potrafi rozpoznać. Napisanie takiej powieści musi być rzeczą niezwykle trudną i nie każdy autor będzie sobie w stanie z tym poradzić. Musimy pamiętać, że przez cały czas Clark musiała kłamać, udawać, robić czytelnika w bambuko. Nasz morderca musiał zachowywać się normalnie, wtopić w tło, podtrzymywać tajemnicę i się nie zdradzić. Zawsze jak wpada mi w ręce książka, której akcja rozgrywa się na małej przestrzeni, to boję się że będzie tutaj mnóstwo nudy, powtórzeń i sztampowości. Szczególnie jeśli mamy do czynienia z powieścią, której głównym założeniem będzie wykrycie przestępcy. No bo ileż możemy przesłuchiwać i podejrzewać tych samych ludzi? Okazało się, że niepotrzebnie się obawiałam. Mary Higgins Clark napisała powieść pełną tak ciekawych, często kontrowersyjnych bohaterów, że samo przebywanie z nimi było przyjemnością i stanowiło ważną część fabuły. To nie zagadka morderstwa grała tutaj pierwsze skrzypce tylko motyw psychologiczny. Zawsze się cieszę jak autorzy wchodzą do głów naszych bohaterów i często na siłę wyciągają z nich najmroczniejsze sekrety. "Całkiem sama" jest również doskonałym thrillerem psychologicznym.


Mary Higgins Clark przyzwyczaiła nas do tego, że jej powieści są dynamiczne, rozdziały krótkie a fabuła pełna bohaterów. Tak było i tym razem. Statek pełen jest ludzi, którzy zdecydowali się na rejs tym ekskluzywnym liniowcem, z sobie tylko znanych powodów. Nasza główna bohaterka ucieka przed wstydem, zaserwowanym przez własnego narzeczonego, który na dzień przed ślubem został aresztowany i wtrącony do więzienia. Na pokładzie spotkamy również nieszczęśliwe małżeństwo, w którym mąż zmęczony życiem postanawia wyskoczyć za burtę. Bardzo barwną i interesującą postacią, choć nie dane jest nam przebywać z nią zbyt długo, jest Lady Emily, posiadaczka fortuny i klejnotów, które zamierza oddać w darowiźnie. Koło niej kręci się przebiegły asystent, niezła szuja, która zamienia prawdziwe kamienie na tanie podróbki. Nie możemy oczywiście zapomnieć o samych Alvirah i Willym, bo choć nie są głównymi bohaterami, to pełnią znaczącą rolę w śledztwie. Ciekawa jestem jak szybko uda wam się domyślić kto jest mordercą? Mi to troszkę zajęło, jednak już pod koniec książki wszystko zaczęło mi się układać w logiczną a jednocześnie dość przewidywalną całość. Zakończenie nie okazało się dla mnie zaskoczeniem. 
Mary Higgins Clark umie pisać w taki sposób by czytelnik cały czas siedział jak na szpilkach. Jest mistrzynią budowania atmosfery. Postaci, które stworzyła są wielowymiarowe, nigdy nie wiedziałam czego mogę się po nich spodziewać, komu mogę zaufać. Jedynym stałym punktem programu byli Alvirah i Willy, znani mi już z poprzednich części cyklu. Cała reszta znajdowała się w "szarej strefie". Nie było tutaj skrajnie złych i bajecznie dobrych postaci. Cały czas czekałam na to by każdy zdjął maskę i odsłonił swoje prawdziwe oblicze. Często okazywały się one karykaturalne i przerysowane, jednak miałam nieodparte wrażenie, że autorka cały czas trzyma się wybranego przez siebie schematu. Nie ważne czy fabuła toczy się w kamiennych, angielskich posiadłościach czy na pokładzie statku, spotykamy tutaj bohaterów o podobnych rysach psychologicznych, którzy mają do rozwiązania średnio skomplikowaną zagadkę. 

Jeśli lubicie powieści w stylu Agathy Christie, tylko osadzone w czasach nam współczesnych, to z pewnością będziecie zadowoleni. Na dzisiejszym rynku wydawniczym pełno jest książek epatujących przemocą i erotyką, dlatego cieszę się, że są jeszcze autorzy dla których najważniejsza jest sama zagadka i jej rozwiązanie niż bezsensowna brutalność czy próba zszokowania czytelnika. Mary Higgins Clark po raz kolejny zrobiła rewelacyjny kogel mogel, gdzie bogactwo spotyka się z biedą, empatia z obłudą, zbrodnia z miłością. Jest to książka dla czytelników z różnych grup wiekowych. Mogą ją przeczytać zarówno nastolatkowie jak i osoby starsze. Ot, taka książka łącząca pokolenia. 

Moja przygoda z Mary Higgins Clark rozpoczęła się pod koniec lat 90-tych i trwa w najlepsze. Nic nie wskazuje na to, że miałaby się kiedyś skończyć. Wiadomym jest, że nawet najlepsi autorzy mają swoje gorsze i lepsze pozycje. Często do druku kierowane są książki, które by nie przeszły w przypadku początkujących twórców. "Całkiem sama" plasuje się gdzieś pośrodku. Nie jest ani najlepszą ani najgorszą powieścią autorki. Co prawda obserwowanie bogatych, sławnych i wielkich tego świata nie wzbudza już we mnie takich emocji jak kiedyś, jednak nadal czyta się całkiem przyjemnie. Polecam.



Tytuł : "Całkiem sama"
Autor : Mary Higgins Clark
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Data wydania : 22 listopada 2018
Liczba stron : 312
Tytuł oryginału : All by Myself, Alone




  Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :


 
 
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger