"Zraniony pianista" Maria Ernestam
0
Ernestam
,
literatura obyczajowa
,
literatura współczesna
,
Malezja
,
muzyka
,
pianista
,
podróż
,
rodzinna tajemnica
,
Stany Zjednoczone
,
śmierć
,
tajemnica
,
Tania Książka
,
taniaksiazka.pl
Na jednym z zaprzyjaźnionych blogów trafiłam na post, którego autorka uważa iż to właśnie "Zraniony pianista" zasługuje na miano najciekawszej i jednocześnie najlepszej książki 2018 roku. Po takiej rekomendacji nie mogłam zrezygnować z przeczytania tej powieści. Dodatkowym bodźcem była również postać samej autorki, które zachwyciła mnie swoim debiutem "Córki marionetek". A tym co przekonało mnie do tego by po dzieło to sięgnąć poza kolejnością, był fakt iż Maria Ernestam, czerpała inspirację z rzeczywistości a pierwowzorem tytułowego pianisty jest znany i ceniony Murray Perahia, którego powinni znać wszyscy, którzy interesują się muzyką klasyczną. Kiedy zsumujemy ze sobą te trzy elementy powinniśmy dostać przepis na powieść doskonałą. Niestety czasem nawet najlepszy kucharz, może się pomylić i źle zmiksować składniki. Tutaj wyszło raczej słodko, jednak z odrobinką goryczy.
Veronika i Marieka przyjaźnią się od dzieciństwa. Kiedy umiera Klara, ukochana ciotka Veroniki, kobiety wpadają w wir wydarzeń, które podważą ich przyjaźń i odmienią całe życie. Porządkując mieszkanie zmarłej, kobiety odnajdują zdjęcia z odległych miejsc oraz tajemnicze zapiski. Postanawiają wyruszyć drogą wspomnieć. Trafiają do Malezji i San Francisco starając się odkryć drugą naturę Klary. Na swojej drodze spotykają Jamesa, enigmatycznego i znanego pianistę, który budzi w nich prawdziwą
fascynację. Przyjaciółki wikłają się w skomplikowaną relację, a
rywalizacja między nimi prowadzi do tragicznego momentu, z którego nie
będzie odwrotu.
Kiedy przeczytałam na okładce książki, że jej fabuła będzie się rozgrywać na kilku kontynentach, to pomyślałam sobie w duchu, że zapowiada się ciekawie. Lubię podróże, lubię Azję, Tajlandię, Malezję, a Stany Zjednoczone to miejsce gdzie planuję się wybrać na wakacje mojego życia. Już się nie mogłam doczekać aż autorka zabierze mnie z mokrej, zimnej i deszczowej Skandynawii wprost w tropiki. Chciałam poczuć słońce, zaduch, wilgoć, upał. Kąpać się w morzu, obcować z przyrodą jeść egzotycznie wyglądające potrawy i obserwować tubylców, a raczej tambylców. Okazało się jednak, że Ermestam nie przygotowała dla mnie żadnych atrakcji. Gdyby nie wzmianka o podróży samolotem i obco brzmiąca nazwa miejsca docelowego, w życiu bym się nie domyśliła, że opuściliśmy Europę, a nawet Szwecję. Langkawi mogłoby być absolutnie każdym miejscem na ziemi, gdyż nic go nie wyróżnia. Podobnie jak wszędzie gdzie jest dostęp do morza i plaży mamy tutaj turystów, hotele, zabawę, żaglówki i muzykę. Ani razu nie odniosłam wrażenia, że jestem w Azji, na dodatek w tak ciekawym kraju jakim jest Malezja. Zabrakło mi tutaj opisów, wprowadzenia w klimat. Ta książka nie ma ani smaku ani zapachu. Są tylko bohaterowie i ich problemy, a tło zostało ograniczone do minimum. Ciekawi mnie czy było to celowym zabiegiem autorki czy raczej brakiem znajomości tamtej części świata. Myślę, że jednak to drugie, gdyż fragmenty rozgrywane w Stanach Zjednoczonych były zdecydowanie lepiej udokumentowane. Chociaż i tutaj momentami nie mogłam uwierzyć, że znajduję się w Kalifornii, a nie powiedzmy Nowym Yorku. Atmosfera San Francisco była mroźna, wietrzna, można by śmiało powiedzieć, że bardzo skandynawska. Choć Ernestam podała kilka nazw ulic i lokalów, choć można było poczuć "jankeskiego" ducha, to Stany Zjednoczone z kart "Zranionego pianisty" są bardzo karykaturalne.
Zabrakło mi tutaj również muzyki, co może dziwić patrząc chociażby na sam tytuł książki. Owszem nie mogę powiedzieć, że jest jej tutaj brak absolutny, jednak spodziewałam się większej ilości dźwięków, utworów czy chociażby samych rozmów o tych wielkich i małych rzeczach związanych z muzyką. Często jak czytam powieści, w których autorzy dzielą się z nami tytułami lub nazwami dzieł symfonicznych lub po prostu ulubionych melodii, wyszukuję te utwory w internecie i służą za doskonały podkład do lektury. Tym razem mi tego zabrakło. Faktycznie był tutaj pianista, jednak zabrakło samego pianina. Muszę przyznać, że ta cisza bardzo bolała, szczególnie że wydarzenia rozgrywające się w książce były bardzo dramatyczne i wymagały muzycznego podkreślenia.
To czego nie udało się oddać w przypadku klimatu, doskonale wyszło z bohaterami. Postaci, jakie poznajemy w tej powieści, są prawdziwe, szczere oryginalne i wielowymiarowe. Uważni czytelnicy będą w stanie zobaczyć w nich swoje własne odbicie. Trochę dobrzy, trochę źli, szczęśliwi i rozgoryczeni, naiwni i sfrustrowani, są wszystkim tym co cechuje gatunek ludzki w całej swojej różnorodności. "Zraniony pianista" to ciekawa książka obyczajowa z interesującym i rozbudowanych wątkiem psychologicznym. Naszą główną bohaterką jest Marieke, pisarka, żona i matka nastoletniego syna. Kobieta podróż do Malezji i Stanów Zjednoczonych by pomóc koleżance, traktuje poniekąd jako oczyszczającą podróż w głąb siebie. Poruszone są tu tematy takie jak : przyjaźń, miłość, partnerstwo czy zaufanie. Za pomocą swojej powieści autorka stara się dowieść, jak mało wiemy o otaczających nas osobach. Nawet Ci najbliżsi mogą skrywać mroczne, lub też te jaśniejsze, sekrety. Mogą zakładać maski i przechodzić metamorfozy. To jak postrzegamy innych nie jest obiektywne, często chcemy widzieć daną osobę jako kogoś innego. Nie zwracamy uwagi na jej wady, przymrużamy oczy na złośliwości, które nam wyrządza. Przyjaźń przedstawiona w tej książce, nie jest bezpiecznie ulokowanym uczuciem. Również i ona może być pozorowana i fałszywa. Niestety w przypadku najbliższych osób strasznie długo zajmuje nam otworzenie oczu na prawdę. Czasem wolimy tkwić w nieszczęśliwych związkach, bojąc się zmian. I to właśnie te "zmiany" są motywem wiodącym tej książki. Po śmierci Klary zmienia się bowiem cały świat, cała rzeczywistość. Okazuje się, że do grobu trafia osoba zupełnie inna od tej którą znaliśmy na co dzień, bardziej szalona, kolorowa, roześmiana, taka która ma przyjaciół na całym świecie i nie boi się z nimi tańczyć przy blasku księżyca. Jeśli Klara potrafiła mieć dwie zupełnie różne osobowości to może i w życiu jej siostrzenicy czas na zmiany? A te z kolei mogą namieszać w życiach innych, bliskich jej osób. To niesamowite jak wielki wpływ na innych ludzi, ma "śmierć". Historia, którą przedstawia autorka jest tragiczna, miłość nieszczęśliwa i niespełniona,a lekturę zakończyłam z silnym przeświadczeniem, że nie ważne co zrobimy dosięgnie nasz przeznaczenie. Choć scenariusz, który przypadł w udziale naszym bohaterom, nie jest tym którego bym im życzyła to nie wyobrażam sobie, że ich losy mogłyby się potoczyć inaczej. Wiem dlaczego moja znajoma określiła tę książkę jako najlepszą w 2018, bo pomimo wad , wzbudza tyle emocji, że przetrawienie ich może być trudne dla zwykłego zjadacza chleba.Przed przystąpieniem do czytanie uzbrójcie się w niezmierzone pokłady współczucia i empatii.
Z pewnością wisienką na torcie jest fakt, że główną inspiracją do powstania tej powieści jest postać znanego amerykańskiego pianisty, pedagoga i dyrygenta, Murraya Perahii. Choć autorka zaznacza, że historia jest, tylko i wyłącznie, fikcją literacką, tak trudno się oprzeć wrażeniu, iż zarówno "zraniony pianista" jak i znany muzyk, mają ze sobą bardzo dużo wspólnego. Zaczęli grać i tworzyć mając zaledwie cztery lata, oboje przeszli operację palca u ręki, i to właśnie choroba miała ogromny wpływ na ich twórczość. Bardzo lubię takie "inspirowane" powieści. Szczególnie jeśli do tych "prawdziwych" postaci dokooptowane są równie interesujące sylwetki fikcyjne. Na tym polu wszystko się zgrało, historia jest świeża a jednocześnie tak dobrze wszystkim znana a jej dramatyzm sprawia, że nie możemy oderwać się od czytania.
Maria Ernestam tworzy ciekawe, barwne a jednocześnie bardzo smutne i przejmujące historie, które zachwycą każdego wrażliwego czytelnika. Nie są to powieści przepełnione akcją, zagadkami i tajemniczością a pomimo to trzymają w napięciu. Autorka w cudowny sposób kreśli sylwetki bohaterów sprawiając, że czytelnik nawiązuje z nimi naturalną więź. "Zraniony pianista" to piękna, wzruszająca i smutna powieść. To historia pewnej miłości, pewnej przyjaźni i pewnego związku, które pogubiły się w pozorach. Polecam.
Tytuł : "Zraniony pianista"
Autor : Maria Ernestam
Wydawnictwo : Kobiece
Data wydania : 10 grudnia 2018
Liczba stron : 360
Tytuł oryginału : Den sårade pianisten
Tę oraz wiele innych książek znajdziecie na półce z Nowościami księgarni internetowej :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz