"Żeglarze nocy" George RR Martin

Po zapoznaniu się z notką wydawcy, która zachwala książkę jako "epicką opowieść o eksploracji kosmosu", spodziewałam się, że "Żeglarze nocy" będą zbiorem ciekawych, mrocznych opowiadań w stylu Star Trek czy Odysei Kosmicznej. Jednak to co dostałam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż Martin napisał horror w najczystszej postaci, coś w stylu pierwszych (moim zdaniem najlepszych) książek Stephena Kinga, tyle że osadzony w przestrzeni kosmicznej. Autor dosłownie wypruł z fantastyki flaki. Było przerażająco, dynamicznie, ciekawie i pomimo tego, że opowiadania zostały napisane w latach 70-tych, niezwykle współcześnie. Cieszę się, że to właśnie platforma Netflix wykupiła prawa do ekranizacji. Znając jej epickie produkcje science fiction wiem, że reżyserzy i scenarzyści, wycisną wszystko co najlepsze z tego zbioru. 

Zbiór "Żeglarze nocy" składa się z kilku wczesnych opowiadań Georga RR Martina. Ci którzy znają jego twórczość wiedzą, że autor słynie raczej z monumentalnych, rozbudowanych powieści. Troszkę bałam się czy te krótsze formy podziałają na moją wyobraźnię tak jak Pieśń Lodu i Ognia, teraz jednak wiem, że moje obawy były przesadzone. Co prawda nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu jednak cały zbiór zdecydowanie spełnił moje oczekiwania. 

Tytułowi "Żeglarze nocy" jest troszkę jak połączenie Odysei Kosmicznej z Obcym. W głębinach kosmosu ekspedycja złożona z ośmiu nieprzystosowanych naukowców i telepaty zajmuje się badaniami nad volcrynami, tajemniczą rasą obcych. Wygląda jednak na to, że na ich statku kryją się jeszcze większe tajemnice.  Dla fanów seriali w stylu Star Trek, scenariusz ten zapewne nie jest nowością : grupka ludzi w kosmosie ściga grupkę nieludzi i dochodzi do katastrofy. Jednak pomimo mało oryginalnej fabuły Martin zrobił coś co sprawiło, że czytałam niczym w transie, a mianowicie stworzył tak niesamowitą i gęstą atmosferę grozy i niepokoju, co udaje się tylko nielicznym autorom. Poczucie zagrożenia było niemal rzeczywiste. Całą historię napędzają dwa główne pytania : co do cholery jest nie tak z tym statkiem i jego dziwacznym kapitanem. Oraz drugie : co jest nie tak z tymi kosmitami, których ściga statek. Trzeba przyznać, że pytania te nie są najoryginalniejsze, jednak autor poprzez swój styl i lekkość pisania sprawił, że w ekspresowym tempie pochłaniałam kolejne strony w poszukiwaniu odpowiedzi. W tej historii nie ma zmarnowanego słowa. Proza jest czasem surowa - a to komplement. To dodaje napięcia i silnej stymulacji. Jeśli macie ochotę na "krótki" kawałek dobrej fantastyki, to gorąco polecam to opowiadanie. Moim zdaniem jest ono najlepsze, najbardziej intensywne i przerażające, w całym zbiorze.

Kolejną historią wartą wzmianki jest : "Nie wolno zabijać człowieka". Grupa militarystycznych fundamentalistów chrześcijańskich, w krwawy sposób kolonizuje planetę zamieszkaną przez owłosioną, inteligentną rasę obcych. Najeźdźcy traktują ich jak zwierzęta, których należy się pozbyć.  Kiedy dowiaduje się o tym jeden z niezależnych kupców, wstrząśnięty i przerażony bezsensowną pomocą, postanawia zorganizować opór. Jednak jego wysiłki idą na marne...do czasu.
Opowiadanie to jest krótką, aczkolwiek bardzo interesującą, rozprawką na temat religii, genezy wszechświatów oraz technologii tunelu czasoprzestrzennego. 

Ostatnim opowiadaniem, które zrobiło na mnie duże wrażenie jest :"Pieśń dla Lyanny", historia o potrzebie bliskości, samotności, wzajemnym zrozumieniu. Para posiadająca zdolności parapsychologiczne poproszona zostaje o zbadanie dlaczego ludzcy koloniści masowo przyłączają się do religii "obcych", do której rytuałów zaliczają się pasożytnictwo i rytualne samobójstwo.
Zwolennicy dosłownie z radością oddają swoje umysły i ciała pasożytowi Greeshka w zamian za niewyobrażalną miłość i jedność. Uważam tę historię za niepokojącą, ponieważ Greeshka jest równie atrakcyjna, co przerażająca. Rezygnacja z własnej tożsamości jest, w moim odczuciu, najgorszym co może spotkać ludzkość. Ta historia sprawiła, że ​​kwestionowałam własne wartości i decyzje życiowe.
„A Song for Lya” jest moim zdaniem szczytem pewnego rodzaju science fiction. Opowiada głęboko ludzką historię  w sposób, który byłby niemożliwy bez elementów science fiction. Historia zmusza czytelnika do rozważenia własnych wartości i przekonań dotyczących indywidualności i wspólnoty, ego i szczęścia, izolacji i związku. Niezliczone historie zgłębiają te tematy, ale ta pozwala na wyjątkową drogę kontemplacji. 

George RR Martin umie pisać, przychodzi mu to z łatwością, i każdą kolejną książką czy opowiadaniem, zaskakuje czytelnika.Choć zbiór ten, po raz pierwszy, wydany został kilkadziesiąt lat temu, to opowiadania nadal są świeże i oryginalne. Musicie jednak pamiętać, że historie te napisane zostały przez młodego, niedoświadczonego autora. Niektóre z nich są pretensjonalne, inne naciągane, jeszcze inne fałszywie-głębokie,jednak w tym przypadku zupełnie to nie przeszkadza. Nie da się ukryć, że dziś Martin postrzegany jest raczej przez pryzmat swoich późniejszych bestsellerów, a co za tym idzie można mu bardzo wiele wybaczyć.

 Jeśli jesteście fanami mocnego science fiction z elementami horroru, to jest to rzecz dla was. Mam nadzieję jednak, że nie poprzestaniecie na tytułowym opowiadaniu i dacie szansę wszystkim. Mimo iż łączą je wspólne tematy, a nawet światy, to cechuje je duża różnorodność. I tak, opowiadania te zdecydowanie różnią się od "Gry o tron", jednak czy to takie złe? Mi się podobało i rozumiem dlaczego producenci walczyli o prawa do ekranizacji. Warto odnowić abonament na Netflixie by jeszcze raz zagłębić się w skomplikowany, kosmiczny świat autora. Polecam.

Tytuł : "Żeglarze nocy"
Autor : George RR Martin
Wydawnictwo : Zysk i S-ka
Data wydania : 25 stycznia 2019
Liczba stron : 338
Tytuł oryginału : Nightflyers




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :  




 
 
 
 
            Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :


http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

3 komentarze:

  1. Zastanawiałam się nad tą książką i w końcu zrezygnowałam, bo nie przepadam za opowiadaniami. Niemniej bywa, że robię wyjątki, i chyba jednak się skuszę. Przekonał mnie tekst o horrorze w stylu pierwszych książek Kinga:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo świetnego i znanego nazwiska, raczej podziękuję :)
    Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie może być czasem zabawne, jedna minuta jest przyjemna, a następna jest zupełnie inna. Mój małżonek i ja żyliśmy bardzo pięknym życiem przed niespodziewanym chaosem, życiem bez skaz i nieufności, dopiero gdy mieliśmy problemy z utrzymaniem naszych dzieci, przestał płacić i znalazł przygodę na zewnątrz flirtując ze swoim małżeńskim domem, hojnie obdarzając wszystko, co wycierpieliśmy i za to co pracowaliśmy nad niepotrzebną przyjemnością czułam w sobie tę pustkę nie miałam pojęcia jak pomóc ratować mój związek z nim bo nie wracał do domu, spóźniał się, pił, palił robi różne rzeczy nigdy tego nie robiłem... Ale dzięki człowiekowi, który wniósł radość i stabilność do mojego domu, dr Egwali, człowiek dobrych uczynków, jest taki prawdziwy i uczynny, ponieważ próbowałem i zaufałem... Porozmawiaj z nim o swoich lękach i będziesz zadowolony, że to zrobiłeś. WhatsApp lub Viber +2348122948392 lub e-mailem dregwalispellbinder@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger