"Deutsche nasz.Reportaże berlińskie" Ewa Wanat

     Zawsze czuję smutek, rozczarowanie i pewnego rodzaju dyskomfort, kiedy Polskę opuszczają kolejni wybitni, drobiazgowi a przede wszystkim szczerzy dziennikarze. Czy naprawdę żyjemy w kraju, gdzie wolne media istnieją jedynie na papierze? Panią Ewę Wanat poznałam osobiście jeszcze w latach studiów, kiedy uczęszczałam  na organizowany przez nią warsztat radiowy. Blond włosy, wysokie obcasy-prawdziwa Monika Olejnik, tylko radiowa. Uwielbiałam te zajęcia, pełne pasji, śmiesznych anegdot, historii ze sceny politycznej opowiedzianych przez kogoś kto miał dostęp do najwyższych władz państwowych. Emigracja dziennikarki jest wielką stratą dla Polski, jednak Pani Ewa nie zapomniała o swoich czytelnikach. Zza Odry dochodzą do nas rewelacyjne felietony a ostatnio miałam przyjemność przeczytać  zbiór reportaży "Deutsche nasz.Reportaże berlińskie". Jest to książka, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego współczesnego Europejczyka. To nie tylko przegląd historii naszego kontynentu i obraz czasów współczesnych. To również próba interpretacji kierunku w którym zmierzamy jako wielokulturowy i wielonarodowościowy twór, jakim jest Europa. 

Zawsze podziwiałam i szanowałam ludzi, którzy nie boją się podejmować radykalnych kroków i diametralnych zmian w swoim życiu. Tych, którzy budzą się rano z przeświadczeniem, że to właśnie jest ten dzień kiedy trzeba spakować walizkę i wyjechać w nieznane. Właśnie takim typem człowieka jest Ewa Wanat. Wpadła na pomysł, dokonała dogłębnej analizy zysków i strat i zaczęła działać. Do Berlina, gdzie obecnie mieszka, nie wyjechała na wycieczkę, tylko w celu zrealizowania konkretnego planu czyli stworzenia obrazu nowoczesnej Europy w dobie światowego kryzysu emigracyjnego. A dlaczego właśnie Berlin? Wybranie stolicy Niemiec nie było przypadkowe. Kraj Mozarta to państwo, którego historia nie pozwoli o sobie zapomnieć jeszcze wielu pokoleniom. Duchy ofiar dwóch wojen światowych nadal są obecne w zbiorowej świadomości Niemców. Obywatele kraju, ojczyzny zbrodniarza odpowiedzialnego za śmierć milionów ludzi, czują moralną powinność otwarcia granic i
niesienia pomocy tym, którzy jej potrzebują. Wojna sprawiła, że Republika Niemiec cierpiała na deficyt wykwalifikowanych robotników oraz taniej siły roboczej. Reportaże Wanat opowiadają historie emigrantów, przybyłych do Berlina w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Zaczęło się od tureckich gastarbeiterów. Wtedy migracja była ściśle kontrolowana, potrzebni byli zdrowi mężczyźni do pracy fizycznej. Kandydaci musieli przejść dokładną kontrolę zdrowotną, która w dzisiejszych czasach uznana by została za uwłaczającą ludzkiej godności. Nie wiadomo, dlaczego badano im na przykład prostatę, tak jak się ją zwykle bada - przez odbyt. Założenie było, że ludzie Ci przyjadą na kilka lat, odbudują niemiecką gospodarkę, i wrócą do siebie. Połowa została. Założyli rodziny. Dziś potomkowie Turków przybyłych do Berlina w latach 60 czy 70, uważa się za Niemców.
W 2015 roku Niemcy przyjęli ponad milion emigrantów, w większości z objętych wojną krajów muzułmańskich. Duża część z nich trafiła do Berlina. Ich historie również poznajemy. W dzisiejszej europie prawo emigracyjne jest powijakach, a nawet jeśli istnieje to ciężko je stosować na tak ogromną skalę. W momencie kiedy do chrześcijańskiego kraju przybywa milion wyznawców innej religii ludzie zaczynają się bać. Wzrastają nastroje antyrządowe na ulicach, obywatele czują się zaniedbani, boją się utraty tożsamości. Obraz Niemiec po 2015 roku zmienił się. Do rządu weszła nacjonalistyczna i eurosceptyczna partia AfD. Wzrosła przestępczość. Choć niemiecka państwowość nadal opiera się na poczuciu winy to najmłodsze pokolenie ma jej coraz mniej. Swastyka, symbol do tej pory zakazany, dostał zielone światło i będzie mógł się pojawiać w historycznych grach komputerowych. Niemcy nie zapomnieli o zbrodniach wojennych ale coraz mniejsza liczba obywateli zamierza za nie pokutować. 

Ewę Wanat podziwiam za to, że jej dziennikarstwo jest zawsze rzetelne i choć często stronnicze, to brak w nim negatywnego osądu. Kto czytał felietony autorki wie, że jest ona osobą otwartą, liberalną i stającą w obronie wolności obywatelskich. To właśnie fakt ich łamania sprawił, że  wyjechała z kraju i nie zamierza do niego wracać. Praca nad książką była żmudną, dziennikarską robotą, dziesiątkami wywiadów i grzebaniem w archiwach historycznych, studiowanie statystyk oraz sondaży. Ewa Wanat spędziła setki godzin na rozmowach z emigrantami, rdzennymi berlińczykami oraz członkami różnych mniejszości narodowych. Z jej reportaży wyłania się niezwykle kolorowy obraz Berlina jako miasta, które przyciąga hipsterów, freaków, anarchistów, artystów i lewaków. To miejsce gdzie obok siebie żyją faszyści i geje, lesbijki i drag queen, muzułmanie od śmierdzących tłuszczem kebabów i niepiśmienni Turcy, którzy nie opuszczają gett, w które zamieniły się niektóre dzielnice. Berlin to miasto kontrastów, folkloru, pandemonium w którym każdy znajdzie miejsce dla siebie. To oaza dla uchodźców szukających wolności, uciekających przed prześladowaniami. 

"Deutsche nasz. Reportaże berlińskie" to typowy reportaż-mozaika, na który składają się głosy wielu mieszkańców Berlina i każdy z nich zostaje wysłuchany. Nie ma tutaj oceniania czy piętnowania, jest rzetelne przedstawienie faktów. Przemiany, jakie zachodzą w dzisiejszej Europie, będą miały długofalowe skutki. Stoimy na skraju przepaści i już niedługo przyjdzie nam walczyć o własną tożsamość narodową. Tego boją się i londyńczycy i berlińczycy i my, Polacy, choć nasz rząd skutecznie pełni wartę na granicach. Boimy się przybyszy z krajów innych kultur i religii ponieważ żyje w nas atawistyczny lęk przed nieznanym. Emigracja dla jednych jest kwestią przeżycia, dla innych świadomym wyborem a dla jeszcze innych szansą na lepsze życie. Jedni przyjeżdżają by żyć z socjalu, jeszcze inni to wykwalifikowani specjaliści, którzy liczą na lepsze zarobki, część przybyszy ucieka przed głodem, inni przed śmiercią. Jednak czy w dzisiejszej Europie jest miejsce dla nich wszystkich? 

Ewa Wanat zachwyca swoją wnikliwością i pasją do tego co robi. Czytając jej książkę, czujemy, że to człowiek, jest bohaterem i jedyną siłą napędową historii. Statystyki, analiza, fakty historyczne,rozmowy z mieszkańcami Berlina oraz garstka własnych doświadczeń, wszystko to połączone zostało w rewelacyjnie zredagowaną całość. Zdecydowanie jest to lektura warta przeczytania, a Berlin jest miejscem które koniecznie trzeba odwiedzić, by zobaczyć to wszystko na własne oczy. Pani Ewo, jeśli po dwóch latach spędzonych w tym kraju, jest Pani w stanie wyciągnąć tak trafne wnioski to już się nie mogę doczekać co będzie za lat 5 czy 10? Czekam z niecierpliwością. 


Tytuł : "Deutsche nasz. Reportaże berlińskie"
Autor : Ewa Wanat 
Wydawnictwo : Świat Książki
Data wydania : 9 maja 2018
Liczba stron : 336


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :




https://www.swiatksiazki.pl
 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger