"Mroczne szepty" Jo MacGregor

Jak dobrze wiecie zanim sięgnę po jakąś książkę to przeszukuję Internet w poszukiwaniu informacji na jej temat, dzięki temu pisząc recenzje mogę wam dostarczyć wielu pikantnych smaczków. Tym razem natknęłam się na coś bardzo interesującego co sprawiło, że jeszcze bardziej byłam zaintrygowana tą pozycją. Otóż książka Jo MacGregor nie tylko jest thrillerem medycznym, lecz zainspirowana została wydarzeniami, które zdarzyły się naprawdę. Pierwowzorem jednego z bohaterów tej książki jest bowiem Greame Stephen Reeves, ginekolog i położnik, który w 1999 roku, stracił uprawnienia do wykonywania zawodu, ze względu na skargi złożone przez pacjentki. W wyniku rozpoczętego w 2008 roku proces o okaleczenie narządów rozrodczych oraz napaści seksualnej, został skazany na 2,5 roku pozbawienia wolności. Media okrzyknęły mężczyznę "Rzeźnikiem z Begi". Przerażające prawda? Natrafienie na położnika/ginekologa sadystę i psychopatę jest zapewne koszmarem każdej kobiety. Jak się okazuje "leczą" oni nie tylko w Australii...jeden działał również w Johannesburgu, na drugim końcu kuli  ziemskiej. I był bezkarny.

Wstrząsający thriller medyczny, inspirowany prawdziwymi zdarzeniami.Pomiędzy znieczuleniem a przebudzeniem są jeszcze mroczne szepty…Gdy pod wpływem hipnozy pacjentka wyjawia psychoterapeutce, Megan Wright, że jest ofiarą molestowania i psychicznych tortur ze strony ginekologa, ta postanawia zbadać sprawę. Zdeterminowana, lecz zobowiązana tajemnicą lekarską, będzie musiała stawić czoła niebezpieczeństwu i podjąć walkę ze zdeprawowanym mężczyzną. Czy uda jej się położyć kres bezwzględnym praktykom i ocalić inne kobiety?


Czy wy też tak macie, że nawet kontrolna wizyta u lekarza wywołuje w was mimowolny lęk? Z jednej strony boimy tego, że może nam coś dolegać z drugiej obawiamy się, czy specjalisty, który nas bada jest wystarczająco kompetentny. Z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych wynika, że najmniejszy strach wzbudzają w nas lekarze pierwszego kontaktu. Z pewnością jest tak dlatego, że oni nas nie "leczą" a jedynie odsyłają do odpowiednich profesjonalistów. Z drugiej strony najbardziej nie lubimy chodzić do dentystów, ginekologów i kardiologów. Lęk przed dentystą jest zrozumiały, każdy z nas pamięta zapewne dawne gabinety stomatologiczne, gdzie rzeźnicy bez znieczulenia aplikowali nam czarne plomby. Dziś dzieci są przyzwyczajone do kolorowych foteli dentystycznych, często w kształcie zwierzątek, mają komputerowo aplikowane środki znieczulające, a na koniec wizyty dostają nagrodę, zazwyczaj w postaci słodyczy. SIC! To pokolenie będzie się zdecydowanie mnie bało dentystów niż moje. No dobrze, stomatologia kojarzy nam się ze złymi praktykami i bólem, ale co złego jest w ginekologii. Zmiany, które widzimy gołym okiem, jesteśmy w stanie zaakceptować, gdyż doznajemy ich empirycznie. To co się dzieje we wnętrzu naszego ciała jest dla nas wielką niewiadomą. Kobiety często boją się otworzyć, wpuścić "obcego" do środka, do swojej kobiecości. Boją się śmiertelnej diagnozy, komplikacji po operacji w wyniku których staną się bezpłodne czy spadku libido w wyniku przyjmowanych leków. Często dopytujemy się koleżanek i sprawdzamy internet w poszukiwaniu informacji o konkretnym lekarzu, czy jest dobry, kompetentny, delikatny i czy nikt nie "umarł mu na stole". Bohaterki niniejszej książki nie miały szczęścia, gdyż trafiły w ręce rzeźnika-psychopaty, ginekologa cierpiącego na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Doktor Trotteur kochał wszystko to co było idealne i nieskalane, symetryczne i czyste. Swoją obsesję na tym punkcie przenosił na swoje pacjentki i pod pozorem koniecznych operacji, wycinał im narządy płciowe, zwężał wejście do pochwy czy usuwał macice. Z często zdrowych kobiet robił okaleczone, niezdolne do współżycia, złamane, wydrążone ofiary. Muszę przyznać, iż czytając tę książkę byłam przerażona, szczególnie że widziałam iż takie wydarzenia naprawdę miały miejsce. Zastanawiałam się, jak ja bym się poczuła, gdybym po zwykłym, rutynowym zabiegu czyszczenia macicy, obudziła się z wyciętymi jajnikami i została poinformowana, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci. I najgorsze w tym wszystkim było to, że lekarz który mnie okaleczył, był bezkarny, gdyż bronił się iż zrobił to dla mojego zdrowia. Choć w tej książce Komisja Etyki Lekarskiej nie postawiła oprawcy pod pręgierzem, tak mam nadzieję, że w realnym świecie takie przypadki od razu lądują w kryminale.

Autorka zadała sobie wiele trudu w zebranie informacji na temat współczesnej ginekologii. MacGregor używa fachowej terminologii, dokładnie opisuje zabiegi, którym poddawane były kobiety oraz wykazuje się wiedzą na temat żeńskiej anatomii i procesów zachodzących w naszych ciałach. Bohaterką naszej książki jest doświadczona pani psycholog. Ponieważ sama autorka książki z zawodu jest psychoterapeutą , wykreowana przez nią postać jest wiarygodna a jej profil psychologiczny jest rzetelny i dopieszczony w najdrobniejszych szczegółach. Podobnie zresztą jak umysł książkowego antagonisty. MacGregor dość dużo czasu poświęca terapii, której Megan, poddaje swoich pacjentów. Mamy okazję przeczytać dialogi z sesji terapeutycznych ludzi z różnymi problemami, począwszy od agresji, przez przemoc domową a na zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych skończywszy. I to właśnie te ostatnie są głównym tematem tej książki. Czy kiedyś, jak byliście dziećmi, omijaliście pęknięte płyty chodnikowe? A może układaliście kredki w piórniku zgodnie z jakimś, tylko wam znanym, kodem kolorów? Jeśli tak to mam dla was przykrą wiadomość, w was też tkwi odrobinka psychopaty. Oczywiście teraz sobie żartuję, jednak zaburzenia psychiczne, o których opowiada autorka, nie są wcale śmieszne i nie wolno ich ignorować. Czasem zwykłe natręctwo, może zmienić się w obsesję, która nieleczona prowadzi do tragedii. Psychopaci to ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z własnej choroby, którzy są niebezpieczni albo dla siebie albo dla innych. Tutaj spotykamy się ze skrajnym przypadkiem choroby obsesyjno-kompulsywnej.
Podobało mi się to w jaki sposób Megan zdiagnozowała doktora Trotteura, i w jaki sposób chciała dotrzeć do jego podświadomości i zdalnie go zmienić. Kiedy standardowa terapia nie pomogła psycholożka skorzystała z hipnozy, która dla mnie jest czymś niezwykłym i magicznym. Kiedyś, jak jeszcze paliłam papierosy, mój ojciec chciał mnie wysłać na terapię hipnozą, dzięki której miałam wygrać z moim nałogiem. Wtedy się nie zgodziłam, gdyż bałam się tego, iż się nie wybudzę, jednak ostatnio temat ten zaczął mnie fascynować. Jo MacGregor udało się odpowiedzieć na kilka nurtujących mnie pytań. I to w zrozumiały sposób, taki dla laików, którzy z medycyną mają kontakt jedynie w gabinecie lekarskim. 

 RPA, miejsce gdzie toczy się akcja książki to kraj posiadający bardzo nowoczesną konstytucję, uważaną jest za jedną najlepszych w świecie. Jej główne założenie to równe prawa dla wszystkich. Kobietom zapewniono prawo do aborcji, równość w małżeństwie, zakaz molestowania w miejscu pracy czy równy dostęp do oświaty. RPA jest na czwartym miejscu pod względem liczby kobiet w parlamencie w rankingu światowym. Nie da się więc ukryć, że kraju gdzie ponad 47 % pracowników to przedstawicielki płci pięknej, muszą być one przebojowe, odważne i nie w ciemię bite. Taka właśnie jest nasza główna bohaterka Megan. Jest inteligentna i zdesperowana, wie co chce osiągnąć w życiu , tym co ją ogranicza to nie do końca udany związek i nie do końca pasujący do niej mężczyzna , matka ogarnięta manią wielkości, despotyczny ojciec, oraz cierpiąca na bulimię siostra. Rodzina niczym z rodziny Adamsów. Na całe szczęście jest ktoś, kto niczym plaster koi poranione serce Megan, a tym kimś jest Wade, zdeklarowany gej i najbliższy przyjaciel dziewczyny oraz Patience (cudowne imię), recepcjonistka w gabinecie Pani psycholog. To właśnie dzięki niej poznałam parę zwrotów w języku Afrikaans, które zamierzam wykorzystać podczas rozmowy z kolegą z RPA. Jak ja uwielbiam jak  literatura zabiera mnie na krańce świata.

Nie da się ukryć iż Jo MacGregor jest doświadczoną i utalentowaną pisarką, byłam więc bardzo zdziwiona kiedy na portalu literackim lubimyczytac.pl znalazłam tylko jedną jej książkę i były nią właśnie "Mroczne szepty". Niech was to nie zwiedzie bowiem spod pióra tej amerykańskiej autorki wyszło kilkanaście powieści. Jednak pozycja ta, jest w pewnym sensie wyjątkowa i można nawet nazwać ją debiutem. Teraz pewnie zastanawiacie się o co chodzi jednak odpowiedź jest prosta. Do tej pory MacGregor pisała głównie powieści dla młodzieży i wielbicieli nowel dystopijnych. "Mroczne szepty" to jej pierwsza książka skierowana do dorosłych i muszę przyznać i autorka rozpoczęła z przytupem. Czyta się szybko, atmosfera chilluje włosy na rękach (powiedzenie zapożyczone od córki)  a pod koniec czujemy się jak po dobrym deserze, syci i ukontentowani. Polecam.


Tytuł : "Mroczne szepty"
Autor : Jo MacGregor
Wydawnictwo : Wydawnictwo Kobiece
Data wydania : 12 czerwca 2018
Liczba stron : 328
Tytuł oryginału : Dark Whispers



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu : 
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :



http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2019/01/olimpiada-czytelnicza-2019-zapisy.html

2 komentarze:

  1. Zapisuję tytuł, na pewno zakupię do biblioteki dla moich czytelników, trzeba dbać o dobre książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 CZYTANKA NA DOBRANOC , Blogger