"Zanim się obudzę" Agnieszka Bednarska
4
Agnieszka Bednarska
,
literatura polska
,
Media Rodzina
,
rozpacz
,
samotność
,
strach
,
śmierć kliniczna
,
śpiączka
,
transplantologia
,
walka o życie
,
wypadek
Czy słyszeliście kiedyś o Zachariaszu Dunlapie ze Stanów Zjednoczonych, u którego komisja lekarska orzekła śmierć mózgu a on sam nieświadomie przysłuchiwał się rozmowom na temat przygotowań do własnego pogrzebu? Przypadek ten jest głośny na cały świat i przypomina nam, że nawet lekarze mogą się mylić i to w sprawach najwyższej wagi. Kiedy ciało Zachariasza było przygotowywane do pobrania narządów, ordynator szpitala wydał przyzwolenie dla najbliższej rodziny, na to by mogła przyjechać i ostatni raz się pożegnać. Szczęśliwym trafem wśród bliskich chorego znaleźli się pielęgniarze i to właśnie oni zauważyli, iż Dunlop reaguje na bodźce. Zbadali go i nie zgodzili się na pobranie narządów do transplantacji. Klika dni później mężczyzna został wybudzony ze śpiączki. Jego relację można obejrzeć w Internecie. Choć w dzisiejszych czasach medycyna znacząco poszło do przodu tak pewne definicje nadal pozostają niezmienne. Jedną z nich definicja śmierci, która funkcjonuje w neurochirurgii nieprzerwanie od 1968 roku. Według niej człowiek umiera w momencie, kiedy umiera jego mózg a konkretniej pień mózgowy. Choć od końcówki XX wieku dużo się zmieniło, powstało wiele nowych teorii, z których duża część poparta jest dowodami, tak do tej pory nikt nie ośmielił się ingerować w zapisy z Deklaracji z Sydney.
Z rzeki zostaje wyłowiona kobieta – wyziębiona i
prawie martwa. W szpitalu zapada w śpiączkę. Ma nikłe szanse na
wybudzenie się. Policja nie potrafi ustalić jej tożsamości, nikt nie
zgłasza jej zaginięcia. Opiekująca się nią siostra Brygida nadaje jej
imię Selena i od tej pory poświęca się opiece nad dziewczyną. Do tej samej sali trafia Kamil, chłopak z
objawami śmierci mózgowej. Ordynator namawia jego rodziców do podpisania
zgody na pobranie organów od Kamila, ale oni się nie zgadzają. Matka,
patrząc na syna, nie wierzy w jego śmierć.
"Zanim się obudzę" to książka, której autorka, Agnieszka Bednarska próbuje zmierzyć się z zagadnieniem jakim jest śmierć mózgowa. Temat ten jest bardzo trudny, szeroko dyskutowany i wzbudzający kontrowersje. Każdego dnia w śpiączkę, zapadają setki osób. Niekiedy jest ona wywoływana narkotykami czy truciznami, kiedy indziej jest następstwem wypadku czy świadomym działaniem lekarzy. Choć w internecie pojawia się mnóstwo relacji ludzi, którzy zostali wybudzeni, tak zastanawiam się czy można im wierzyć. Informacje na temat tego, co jest "po drugiej" stronie, są bowiem bardzo rozbieżne. Jedni widzą tunel z którego wydobywa się białe światło, inni trafiają na zieloną łąkę, jeszcze inni w pustkę. Nawet jeśli chcielibyśmy wszystkie te relacje zebrać w jedną całość i na jej podstawie stworzyć obraz świata "po śmierci", to trud ten spełzł by na niczym, gdyż zbyt mało jest tutaj punktów stycznych. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że nie wiemy co się z nami stanie po śmierci i dopóki sami jej nie przeżyjemy to się nie dowiemy. Przeszukiwanie internetu w poszukiwaniu odpowiedzi na to filozoficzne pytanie jest bez sensu. Nie znaczy to jednak, że nie możemy się tym tematem interesować, gdyż jak najbardziej powinniśmy.
Ja osobiście jestem wielką zwolenniczką transplantologii. W portfelu noszę kartę dawcy i cała moja rodzina została poinformowana o mojej decyzji. Wierzę, iż jeśli stanie mi się krzywda i mój mózg będzie nie do odratowania, to uda mi się ocalić życie innych. Muszę przyznać iż po przeczytaniu tej książki, co prawda nadal nie zmieniłam zdania, jednak ogarnęły mnie pewne wątpliwości. Sama przed sobą musiałam przyznać, iż moja decyzja była podjęta bez wielkich przemyśleń. Patrzyłam tylko na tę jasną stronę medalu. Na te płuca i wątrobę, na serce i nerki, które mi już nie będą potrzebne a inni na nie czekają latami. Podpisując "kartę" nie myślałam o sobie i o tym co się ze mną stanie. Książka Bednarskiej uświadomiła mi, że jest również inna, mroczna strona medalu, o której mówi się rzadko albo wcale. Z jednej strony wcale się nie dziwię, gdyż jak by powiedzieć ludziom, że tak naprawdę lekarze nie są w 100 procentach pewni, że pobierają organy od zmarłych, to nikt nie zgodził by się na to by być dawcą. Z drugiej może warto całą dostępną wiedzę udostępnić społeczeństwu, tym samym dając mu możliwość wyboru? Cieszę się, iż przeczytałam tę książkę. Gdyż teraz wiem więcej. Jestem bardziej świadoma i choć mojej decyzji nie zmienię, tak jeśli kiedykolwiek w przyszłości będę musiała o czymś ważnym zadecydować to nie zrobię tego pochopnie tylko z rozwagą i namysłem, gdyż konsekwencje mogą być tragiczne.
Agnieszka Bednarska zadała sobie wiele trudu by uczynić tę książkę jak najbardziej wiarygodną. Wiedza na temat śmierci mózgowej, śpiączki czy transplantologii nie jest ani powszechna ani popularna. Powiedzmy sobie szczerze : zwykłe szaraczki jak my ( przepraszam jeśli kogoś obrażam), zazwyczaj nie czytują medycznych pism branżowych a ich wiedza na temat chorób i sposobów ich leczenia zaczerpnięta jest z Doktora Housa czy Ostrego Dyżuru. Owszem, jeśli trafi się gorący temat, który przez kilka tygodni nie będzie schodził z czołówek dzienników telewizyjnych, tak znajdzie się wielu "znawców" tematu, domorosłych lekarzy, z których każdy będzie chciał wyrazić własną opinię, czy to w gronie rodziny (przy piwku) czy na forum. Cieszę się, iż autorka zdecydowała się na podjęcie takiego trudnego tematu i jednocześnie nie potraktowała go jednostronnie. Nie jest to książka, która między słowami namawia nas do tego, byśmy zostali dawcami. Momentami wręcz nas do tego zniechęca. Bednarska zadbała o to, by przedstawiony temat nie miał przed nami żadnych tajemnic. W powieści pojawiają się lekarze o różnych, często bardzo skrajnych lub niepopularnych, punktach widzenia, którzy symbolizują to, co się dzieje na polskiej scenie neurochirurgii i transplantologii. Mamy tutaj zdesperowaną panią ordynator, która zrobi wszystko byle tylko zdobyć potrzebne organy, oraz doktora Yao Nakamurę, który uważa iż śmierć mózgowa jest mitem, gdyż za pomocą odruchów nie możemy sprawdzić działania wszystkich zakamarków umysłu i zobaczyć, czy gdzieś jeszcze tli się życie. Jak widzimy mamy tutaj do czynienia ze skrajnymi punktami widzenia, jednak autorka robi wszystko by zapełnić dzielącą je przepaść. Pojawiają się tutaj również inni lekarze, i Ci którzy jeszcze nie wyrobili sobie własnego zdania i Ci, którzy boją się je wyrazić. Podobnie jest z pielęgniarkami, rodzinami pacjentów oraz samymi pacjentami, których głos, pomimo tego że trwają w śpiączce, też możemy usłyszeć. Choć powieść ta zaliczana jest do gatunku thrillera medycznego, tak by dokładnie przedstawić swoją wizję, autorka dodała do niego element fantastyczny. Jednak nie martwcie się, gdyż tak naprawdę jest on bardziej metaforyczny niż science fiction. Jak napisałam wyżej, nie ma wspólnego obrazu "życia po śmierci" , dlatego autorka stworzyła własną poczekalnię, w której spotyka się to co rzeczywiste z tym co duchowe. Bez tego wymiaru, książka pozbawiona byłaby głębi.
W szpitalu, na całe szczęście, byłam do tej pory jedynie dwa razy. I te dwa razy wiązały się dla mnie zarówno z wielkim bólem jak i momentami niebotycznego szczęścia. Mowa tutaj oczywiście o moich porodach. W Irlandii, gdzie rodziłam, położne, stażystki, lekarze oraz cała obsługa szpitala są cudownymi, empatycznymi i niezwykle pogodnymi ludźmi, których obchodzi komfort drugiego człowieka. Jednak czytając prasę wiem, że tak dobra "opieka" nie jest na porządku dziennym, a ja po prostu miałam szczęście. W "Zanim się obudzę" pojawia się postać salowej Bernardy, która pełni tutaj wymiar symboliczny. Jest ona symbolem miłości, dbałości o bliźnich, poświęcenia czyli tego, co powinno charakteryzować pielęgniarską posługę. Z miejsca się w niej zakochałam i modlę się o to, że jeśli kiedykolwiek trafię do szpitala, to tylko pod skrzydła tak czułej, rozumiejącej i doświadczonej osoby. Oczywiście Bernarda nie jest kobietą bez wad i sporo można jej zarzucić, jednak to tylko czyni ją bardziej rzeczywistą i wiarygodną. W końcu, kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Pokochałam również zamkniętego w sobie i nieco ekscentrycznego doktora Nakamurę, doświadczoną przez los Selenę czy Kamila, chłopaka któremu "nic nie dolega" a nie potrafi się wybudzić z komy. Historia każdego z naszych bohaterów jest przejmująca i chwyta za serce. Choć nie jestem czytelnikiem o słabych nerwach, tak muszę przyznać, iż parokrotnie się popłakałam. Nie wytrzymałam widoku dziewczynki biegnącej za swoją uciekającą matką czy łez w oczach córeczek śmiertelnie chorego na serce tatusia, którego jedyną nadzieją jest śmierć kogoś innego.
Na okładce książki możemy przeczytać, iż Agnieszka Bednarska jest absolwentką Pedagogiki, jednak okazało się iż w 2005 roku nasz piękny kraj nie potrzebował ludzi z takim wykształceniem. Autorka wraz z rodziną zmuszona została do wyjazdu do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka do dziś. Choć z mojej strony będzie to zapewne samolubne, to muszę przyznać iż troszkę się cieszę z faktu, iż Pani Bednarska nie znalazła u nas zatrudnienia. Jeśli dostałaby swój własny gabinet i grono dzieciaków z problemami, to z pewnością nie miałaby czasu na napisanie tak cudownej, wzruszającej i dopracowanej powieści. Zapewne wiecie o tym , że są różne sposoby jedzenia delicji. Jedni oddzielają galaretkę od ciastka, inni połykają w całości jeszcze inni wrzucają do herbaty czekając jak rozmięknie. Ja najpierw obgryzam ciasteczko, potem czekoladę z galaretki a na koniec ją samą długo trzymam na języku, aż się do końca rozpuści. Podobnie było z tą powieścią. Delektowałam się każdym słowem, niektóre fragmenty czytałam wielokrotnie, przystawałam i analizowałam. Była to dla mnie istna uczta zmysłów i chciałam bardzo za nią autorce podziękować. Polecam głodnym i spragnionym dobrej literatury.
Tytuł : "Zanim się obudzę"
Autor : Agnieszka Bednarska
Wydawnictwo : Media Rodzina
Data wydania : 23 maja 2019
Liczba stron : 460
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu :
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym :
Czytałam i uważam, że jest to świetna książka Również dołączam się gorąco do jej polecenia. 😊
OdpowiedzUsuńNa pewno nie przejdę obok tej książki obojętnie. Jak tylko będę miała możliwość to chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńTo temat ciekawy i chętnie poznałabym historię Kamila i Seleny. Co do życia po śmierci, przeczytałam dużo książek na ten temat ale jedna z nich szczególnie zapadła mi w pamięć: "Moje życie po śmierci". :) https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2017/04/323-moje-zycie-po-smierci.html
OdpowiedzUsuńDziękuję za poważną analize tematu, jest dla mnie ogromna przyjemnoscia wiedziec, ze to co stworzyłam podoba sie innym.
OdpowiedzUsuń